sobota, 22 marca 2014

Rozdział XXV - ostatni

Biegłam na oślep przez plażę. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wszystko się poplątało. Ale to była tylko moja wina. Powinnam to już dawno zakończyć z Louisem. To i tak by nie wyszło. Tylko zraniłam bliskie mi osoby. Dalej biegnąc, weszłam w głąb lasu i ruszyłam ścieżką w górę. Gałęzie raniły mnie po rękach i nogach, ale nie zważałam na to. Znalazłam się już bardzo wysoko. Nie zwalniałam. Nagle potknęłam się o korzeń wystający z ziemi. Upadłam, ziemia pode mną runęła, turlałam się w dół. Próbowałam się czegoś złapać, ale na nic. Nie mogłam się zatrzymać . . . i nagle poczułam straszny ból. Z klatki piersiowej wystawała ostra gałąź. Przeszyła moje ciało i trafiła w serce. Zaczęłam się krztusić krwią, wypływała mocno również z piersi. Spojrzałam w niebo. Światło jasno oświetlało korony drzew, wiatr poruszał liśćmi. Wiedziałam, że to koniec. Obraz zaczął się zamazywać, aż całkowicie znikł.


                                                                        * * *


- Gdzie ona jest, Lou?!
- Nie wiem, wyszła rano. Uspokój się na pewno wróci.
- Muszę ją poszukać!
- Harry! Czekaj! - Lou pobiegł za nim. Harry wybiegł z domku i zaczął ją wołać. Musiał ją szybko odnaleźć. Poczuł wcześniej silny ból w klatce piersiowej i zaraz wiedział, że to chodzi o Elenę. Ale miał ciągle tą głupią nadzieję, że się mylił. Zauważył ślady butów i pobiegł za nimi ścieżką w górę. Rozglądał się gorączkowo. Nigdzie jej nie widział. Napięcie rosło. Był coraz wyżej. I nagle spojrzał w przepaść i zobaczył jej ciało. Przebite gałęzią. Zsunął się jak najszybciej w dół. Całe jego ciało drżało. Łzy niemiłosiernie wypływały z oczu. Drżącymi rękami próbował wyciągnąć gałąź. Miał znowu tą nadzieję, że ją jeszcze uratuje, że będzie żyła i będzie przy nim, chociaż dobrze wiedział, że to już koniec. Podniósł twarz ku niebu i wydał z siebie przerażający krzyk. A potem wziął jej twarz w dłonie i pocałował w zimne usta. Usłyszał jak Lou zbiega w dół. Harry podniósł wzrok i spojrzał na niego. Przyjaciel zbliżył się do Harrego i przytulił do siebie, cały czas się trząsł. Spojrzał ponad ramieniem Harrego na ciało Eleny. Nawet po śmierci była piękna.

Dusza Eleny unosiła się parę metrów od nich i z bólem patrzyła na nich.


                                                                       * * *


Wszyscy stali na zewnątrz przed domkiem i wypatrywali. Kiedy zauważyli Harrego trzymającego zakrwawione ciało Eleny, wiedzieli już. Skye padła na kolana i zaczęła głośno szlochać. Zayn podszedł do niej i ją objął. Zaczęła krzyczeć z rozpaczy i wyrywać się mu, ale on jej na to nie pozwolił, mocno trzymał ją w objęciach. Przestała się szarpać i mocno wtuliła w chłopaka. Harry wszedł do domku, ruszył w stronę salonu. Lou rozłożył koce na stole, a potem ułożyli delikatnie jej ciało. Reszta również weszła do salonu. Usiedli wokół niej i siedzieli w milczeniu. Harry trzymał jej lodowatą dłoń. Czuł się wszystkiemu winny. To przez niego umarła. To on tu powinien leżeć martwy, nie ona. Wstał i ruszył na górę. Elena wiedziała co Harry chce zrobić i nie mogła mu na to pozwolić. Przesłała Louisowi w myślach. Powstrzymaj go. Louis podniósł głowę i rozejrzał się za Eleną. Zawsze rozpoznałby jej głos. Ale ona leżała na stole, martwa, więc jak? Czy jej dusza nadal tu jest? Lou tylko ty możesz to zrobić, nie pozwól mu się zabić. - usłyszał ponownie jej głos w umyśle i wstał szybko.
- Lou, gdzie idziesz? - zapytał Niall.
Nie odpowiedział mu. Ruszył szybko do pokoju Harrego, ale drzwi były zamknięte. Kopnął w nie i ustąpiły. Harry stał do niego tyłem, patrzył przez okno na niebo i przykładał sobie pistolet do głowy. Potem odwrócił się do niego. W jego oczach było widać strach, ale Lou wiedział, że to go i tak nie powstrzyma by odebrać sobie życie i być razem z Eleną.
- Harry, proszę, odłóż ten pistolet. To nie jest dobry pomysł. 
- To ja powinienem zginąć, nie ona!!!!!!!! - nacisnął lekko spust. Lou podszedł żołądek do gardła. W każdej chwili mógł sobie strzelić w głowę. Ale musiał go powstrzymać.
- Wiem, że jest ci trudno, ale Elena by tego nie chciała. Zrób tą ostatnią rzecz dla niej i odłóż broń.
Harry stał w milczeniu przez parę chwil. Lou miał nadzieje, że dotarł do niego. I udało mu się. Upuścił pistolet. Louis kopnął broń w kat pokoju i przytulił przyjaciela. Liam, Niall i Zayn weszli do pokoju i również objęli przyjaciela. Dziewczyny też podeszły do nich. Wszyscy poczuli jej obecność. Przesłała im w myślach, że bardzo ich kocha, i że zawsze będzie przy nich. A potem tylko do Harrego: Nie dręcz się, kochany i ciesz się życiem tak jakbym nadal żyła, a kiedyś znowu się spotkamy i będziemy żyć wiecznie razem w pięknym raju. I pamiętaj, że moje serce zawsze będzie należeć tylko do ciebie. Złożyła na jego ustach ostatni pocałunek i weszła w światło, w stronę nieba. 

 __________________________________________________________________________________

Na koniec link do piosenki, która mnie natchnęła do napisania tego ostatniego rozdziału: https://www.youtube.com/watch?v=WR3E9VzPDnU