poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział XII


Rano dopłynęliśmy na wyspę. Była ogromna i piękna. Miała też duży wulkan. Kiedy ją zobaczyłam, rozpłakałam się znów ze szczęścia. Harry przytulił mnie mocno i pocałował w czoło.
- No już . . . nie płacz, chodź ją zobaczyć.
Objął mnie i poszliśmy w stronę ogromnego budynku.
- To . . . – zaniemówiłam
- Tak, nasz dom – uśmiechnął się
- OMG! – zaczęłam krzyczeć ze szczęścia i wskoczyłam mu w ramiona.
- Cieszę się, że ci się podoba. Chodź  zobaczyć do środka.
I ruszyliśmy do naszego domu a za nami reszta. Dom był przepiękny. Zawsze o takim marzyłam, miał wszystko o czym pragnęłam. Jakby Harry czytał mi w myślach. W salonie była duża, ciemno różowa kanapa, telewizor, wieża stereo, pięć łazienek i duża kuchnia. Sypialń było też sporo jakby ktoś chciał przenocować.
- Mam dla ciebie niespodziankę. – powiedział uśmiechnięty
- Jaką?
Zakrył mi oczy jakąś apaszką i zaczął mnie gdzieś prowadzić.
- Już? – spytałam
- Jeszcze nie, kotku.
- To kiedy? – niecierpliwiłam się
- Teraz.
Zdjęłam apaszkę i zobaczyłam bibliotekę.
- Mówiłaś, że lubisz bardzo czytać.
- Tak, dziękuje kochanie.
- Masz tu wszystkie swoje ulubione książki a tu swoją ulubioną muzykę – wskazał na półki z płytami – masz jeszcze tu nasze płyty, żeby ci o mnie przypominały.
- Dziękuje za wszystko – pocałowałam go
- Nie ma za co – uśmiechnął się – Ale najlepsze jest na koniec.
- Co?
- Nasza sypialnia – uśmiechnął się łobuzersko
Weszłam za Harrym do dużej sypialni, w której była szafa, telewizor plazmowy i duże, ciemnoróżowe łoże z baldachimem, które zaraz chciałam wypróbować i wskoczyłam na nie ciągnąc za sobą Harrego. Położyłam się na nim, całując go namiętnie. Ściągnęłam z niego koszulkę i ustami zjechałam niżej na jego umięśnioną klatę. Harry cicho jęknął a ja zjeżdżałam niżej i niżej . . .
- Harry?!
- O nie! To moja mama.- przerwał moje całowanie i szybko założył koszulkę.
Do sypialni weszła mama Harrego, Anne.
- O tu jesteś, skarbie. – uśmiechnęła się i przytuliła Harrego – A ty pewnie jesteś Elena . . . – zwróciła się do mnie - . . . Harry dużo o tobie mówił, kiedy rozmawialiśmy przez telefon . . .
Harry zarumienił się a jego mama uśmiechnęła się i spojrzała na łóżko, na którym pościel była troszkę rozwalona.
- Widać, że już próbowaliście – spojrzała na nas z dzikim uśmieszkiem.
- Co? My nie, tylko . . . – jąkał się
- Harry przestań kłamać , przecież to normalne – stanęła w drzwiach – Dobra ja idę na dół do reszty a wy przyjdźcie potem. Będziemy oglądać wasze zdjęcia jak byliście mali, ok.?
- Ok., mamo, przyjdziemy.
Mama Harrego ruszyła na dół.
- Fajnie – przewrócił oczami – będą oglądać nasze zdjęcia jak byliśmy mali. Pewnie moja mama to wymyśliła – westchnął
- Twoja mama jest fajna – uśmiechnęłam się – chodź, pooglądać. Zobaczę jak mój przyszły mąż wyglądał w pieluszce – zaśmiałam się.
- Ta, bardzo śmieszne – oburzył się
- No chodź – pociągnęłam go – Będzie super ubaw.
- Ta, straszny – miał zniesmaczoną minę
Pocałowałam go, mina ta znikła i zszedł ze mną na dół.

                                                                                       *  *  *

Kiedy zbliżała się noc poszłam z Harrym na plażę. Gwiazdy i księżyc rozświetlały wyspę. Noc była piękna. Położyłam się na kocu obok Harrego i zaczęliśmy oglądać gwiazdy.
- Jutro nasz ślub – szepnął mi do ucha
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Spojrzałam w jego kocie oczy i zobaczyłam w nich blask. On również odpowiedział mi uśmiechem.
Nagle usłyszałam szmer w zaroślach.
- Co to? – podniosłam się
- O co chodzi?? – spytał zdezorientowany
- Słyszałam coś w tych zaroślach – wskazałam
Podeszłam bliżej, zarośla się poruszały i wyskoczył z nich mały, biały w paski brązowe tygrysek. Zamruczał i usiadł przede mną.
- Ooo malutki co ty tutaj robisz??
Zaczęłam go głaskać a on przytulił się do mnie. Harry podszedł do nas.
- Harry, zobacz jaki słodki – podniosłam go i przytuliłam
- Bardzo śliczny.
Podałam mu go a tygrysek zamruczał i wtulił się do niego.
- Ale razem słodko wyglądacie. – uśmiechnęłam się – Możemy go zatrzymać?? – Harremu się ten pomysł nie za bardzo podobał – Proszę . . . proooooszę . . . – delikatnie zatrzepotałam rzęsami z kokietującym uśmiechem.
Harry uległ mojemu urokowi a ja szczęśliwa wzięłam małego tygryska do domu. Nakarmiłam go, był bardzo wygłodzony. Biedne maleństwo. Wszyscy zachwycili się małym tygryskiem.
- Jak go nazwiesz?? – zapytała Skye, siedząc na kanapie.
- Hmmmm? No nie wiem.
- Może . . . Enry?
- Enry? Bardzo ładne. – podniosłam Enrego a on słodko zamruczał.
- Spodobało mu się – uśmiechnęła się
- Dziewczyny! Już późno. Jutro ważny dzień i trzeba się porządnie wyspać. – powiedziała moja mama i ruszyła do swojego pokoju na górę.
Zabrałam Enrego na ręce do sypialni, Harry chodził po pokoju i czegoś szukał.
- Coś zgubileś, kochanie??
- Mojej muszki, szlak! – krzyknął – Gdzie ona jest?!
- Znajdzie się
Harry znów podszedł do szafy i grzebał w bieliźnie, parę rzeczy wylądowało na podłodze.
Zauważyłam ją pod łóżkiem, podniosłam i podałam mu.
- Ooo jest! Całe szczęście. Dziękuje, kotku. – pocałował mnie – Co ja bym bez ciebie zrobił.
- Nie ma za co – zaśmiałam się
Pozbierał bieliznę, która leżała na podłodze i położył się koło mnie i Enrego. Enry przygnieciony do mnie zasnął. Harry popatrzył na mnie smutno.
- A ja? Mogę się przytulić? Czy tylko Enremu można?
- Tobie także, głuptasku.
Przytulił się i zasnął tak szybko jak Enry. Ja również.

 *  *  *

Rano wszyscy zaczęli się szykować. Niall latał z kawałkiem pizzy z pokoju do pokoju szukając garnituru. Zayn cały czas siedział w łazience układając fryz. Liam z Louisem pomagali Harremu się ubrać. A Skye z moją i Harrego mamą pomagały mi. Wszyscy byli tak zabiegani oprócz mojego taty, siedział na kanapie wraz z małym Enrym i przyglądał się reszcie. Zayn potem pomógł ułożyć Harremu tę burzę loków, z którą nie mógł sobie poradzić. Ale z pomocą Zayna specjalisty udało się. Chłopcy i reszta rodziny i goście byli gotowi. Jeszcze tylko na mnie czekali. Skye zrobiła mi koka luźno opuszczając po bokach kosmyki włosów. Suknia leżała już na mnie jeszcze tylko założyłam szpilki i welon. Zeszłam na dół. Czekał na mnie mój tata, który miał mnie zaprowadzić do ołtarza. I zaczęło się. Muzykanci zaczęli grać marsz weselny a rodzina i przyjaciele spojrzeli na mnie, kiedy ruszyłam. Harry też spojrzał. Uśmiechnął się i kiedy byłam już przy nim wziął mnie za rękę a w jego oczach rozbłysła iskierka szczęścia. Pastor zaczął ceremonię. Wszystko szło tak jak trzeba póki nie zatrzęsła się ziemia. Wszyscy zaczęli panikować. Wulkan zaczął wybuchać.
- Wszyscy na statek!! – krzyczał mój tata.
I wszyscy zaczęli uciekać na łódki.  
- O nie!! Enry został w domu. – szybko pobiegłam do salonu w którym smacznie spał.
Harry wołał mnie ale go zignorowałam. Wzięłam Enrego na ręce i nagle dom zaczął się walić. Nie mogłam wyjść bo sufit się  zawalił. Harry zaczął znów mnie wołać.
- Tu jestem!! Nie mogę się wydostać!! – odpowiedziałam
Harry zawołał chłopaków i zaczęli przekopywać się do mnie. Belka spadła na mnie i upadłam. Enry przerażony uciekł. Nie całkiem straciłam przytomność ale nie mogłam się ruszyć. Belka mnie przygniotła. Harry i reszta dostali się i zaczęli ściągać ze mnie belkę. Kiedy wydostali mnie, Harry wziął mnie na ręce i wyniósł na zewnątrz.
- Gdzie Enry?? – ledwo wydusiłam
- Jest z Skye. Nic mu nie jest.
Spojrzałam na niego, miał obojętną minę. Usiadł w łódce i dalej trzymał mnie w objęciach. Ledwo widziałam, ale na tyle by wiedzieć co się stało. Nasz dom był ruiną, a wielki wulkan rzucał lawą i palił wszystko na swojej drodze wraz z naszym domem. To było okropne. A myślałam, że już nie będzie żadnych przeszkód. Myliłam się. Życie jest strasznie okrutne. A ja chciałam tylko spokojnie żyć i z Harrym założyć rodzinę. Jednak wszystko przepadło. Przytuliłam się mocniej do Harrego, łzy leciały strumieniami. Harremu też leciały. Patrzył na wyspę  . . . patrzył jak nasza przyszłość się wali. Inni też patrzyli na wyspę ze smutkiem. Skye siedziała obok mnie z Enrym i ze współczuciem spojrzała na mnie. Pomimo tego wszystkiego uśmiechnęłam się lekko do niej. Enry przerażony wtulał się w Skye a ona go uspokajała.
Dopłynęliśmy do statku i Harry dalej trzymając mnie na rękach zaniósł do kabiny. Ledwo patrzyłam na oczy, ułożył mnie na łóżku i usiadł koło mnie. Mama Harrego przyszła i zaczęła okładać rany na moim ciele. Kiedy skończyła zwróciła się do Harrego:
- Harry, chodź niech Elena odpocznie.
- Za chwilę -  odpowiedział
- Ok. , tylko nie za długo – i wyszła z kabiny
-  Harry?
- Tak? – mówił ze łzami w oczach
- Nie płacz, wszystko będzie dobrze.
- Nie, nie będzie Eleno. Wszystko straciliśmy. Dom, przyszłość. Wszystko się zawaliło. WSZYSTKO! – zakrył twarz rękoma – A do tego znów naraziłem cię na niebezpieczeństwo. Znów mogłem cię stracić.
Zaczął drżeć na całym ciele. Przytuliłam go do siebie.
- To nie twoja wina. To ja byłam głupia, że tam poszłam, ale chodziło o Enrego. Ale ty niczym nie zawiniłeś.
- Zawiniłem.  Zniszczyłem wszystko! – zaczął krzyczeć – To moja wina! Nigdy sobie tego nie wybaczę! NIGDY! – i wyszedł trzaskając drzwiami.
Do pokoju weszła mama Harrego, która usłyszała ten trzask.
- Nie martw się. On tak ma. Zawsze się o coś obwinia nawet jeśli to jakaś głupota. Jak pobędzie sam to mu przejdzie. – uśmiechnęła się – A teraz prześpij się. – i zamknęła drzwi.
Dalej martwiłam się ale byłam taka słaba a oczy same kleiły mi się do powiek, że zasnęłam bardzo szybko.

Obudziłam się, była pierwsza w nocy. Harrego nie było. Wyszłam na pokład i tam zastałam go. Patrzył gdzieś w horyzont. Podeszłam do niego. On nawet nie spojrzał na mnie. Oczy miał całe opuchnięte od płaczu. A łzy dalej się lały.
- Harry . . . proszę . . . nie obwiniaj się za to . . . błagam . . .
Nie odezwał się.
- Wiem, że jesteś zły na siebie – mówiłam dalej – ale nie wszystko straciliśmy . . . mamy jeszcze siebie a to jest ważniejsze od jakiejś wyspy. Ja nie chce patrzeć jak cierpisz . . . proszę . . .przestań . . . – przerwał mi bardzo czułym pocałunkiem.
Objął mnie w pasie i zaniósł do naszej kabiny. Zaczął ściągać ze mnie ubrania. Kiedy już byłam naga zaczęłam z niego ściągać. Jego umięśniony kaloryfer zaczął się ocierać o moje ciało. Całował mnie po ustach, potem zwinnie zaczął jeździć po szyi. Kiedy wszedł we mnie jęknęłam z rozkoszy. Poczułam ból ale przyjemny. Jego ciało dalej zwinnie ocierało się o moje. Westchnęłam z podniecenia. Przerwał całowanie i szybko dysząc spojrzał mi głęboko w oczy. Jego serce biło bardzo szybko moje również.
- Jesteś taka piękna. Bardzo cię kocham – szepnął
- Ja też bardzo cię kocham.
I znów zaczął mnie namiętnie całować.

*  *  *
Szczęśliwa obudziłam się w ramionach Harrego. On uśmiechnął się i cmoknął mnie w policzek. Mama Harrego wraz z moją wparowały do kabiny i zastały nas nagich w łóżku. Spojrzały na nas z dziwnym uśmieszkiem.
- Chciałyśmy wam powiedzieć – zaczęła Anne – że już dopłynęliśmy do Nowego Jorku.
- Ok. , już wstajemy – rzucił Harry.
I kiedy wyszły, nagi wyskoczył z łóżka i zaczął się ubierać. Zrobiłam to samo i szybko wyszłam z nim na pokład.
Znów poczułam ten specyficzny zapach, ten zapach paliwa, którego tak bardzo nie lubiłam, ale teraz po prostu nie przeszkadzało mi to, nawet to polubiłam. Tak bardzo tęskniłam za tym miastem. Poczułam nareszcie, że jestem w domu.



czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział XI


Tak jak mówił Louis, dzisiaj musieliśmy wybrać nowego menadżera. Było trochę trudno, ale jakoś uporaliśmy się z tym. Dzięki Niallowi udało nam się wybrać dobrego menadżera, właściwie to menedżerkę. Była bardzo ładną brunetką, więc już wiedziałam dlaczego ją wybrał, właściwie każdy by zauważył, że Niall coś do niej poczuł bo gapił się na nią cały czas i uśmiechał do niej, a ona spoglądała na niego i odpowiedziała mu uśmiechem, lekko się przy tym rumieniąc. Zerkałam na nich i ucieszyłam się, że blondynek nareszcie znalazł swoją drugą połówkę. Nazywała się Amy Martin, była podobno najlepszą menedżerką w Ameryce. Trudno było się z nią umówić na spotkanie, ale się udało. Baliśmy się, że nie będzie chciała z nami współpracować, ale widać było, że zauroczył ją nasz blondynek, ale nie tylko…. zobaczyła w chłopakach taki talent, że nie dało się odmówić z nimi współpracy.  I nie była przeciwna naszego ślubu, wręcz wzruszona i nawet zaangażowała się w przygotowaniach.  Ale ja jak zwykle nie mogłam nic przygotować ani odrobinę pomóc, bo Harry zaraz wysyłał Skye, żeby mnie czymś innym zajęła. Czułam się taka bezradna. Ech! Byłam wkurzana na niego ale on miał to gdzieś i musiałam się z tym pogodzić.

*  *  *

Poszłam z Skye do kawiarni. Zajęłyśmy miejsce koło okna i zamówiliśmy ciastka i kawę, potem zapytałam:
- O czym chciałaś pogadać??
- To trudne.
- No mów.
Kiedy tak przedłużała bałam się, że coś strasznego się stało.
- Bo ja i Zayn - nareszcie zaczęła mówić – no wiesz … - spojrzała na mnie znacząco
Wiedziałam o co jej chodzi ale udałam głupią, żeby mi dokończyła.
- No wiesz … kochaliśmy się, ale byliśmy zabezpieczeni, tylko jest problem …
- Jaki? – przeraziłam się
- Jestem w ciąży…
Zamarłam wpatrując się w nią z otwartymi oczami.
- Elena!? – pstryknęła mi palcem przed oczami
- Jak? Przecież byliście zabezpieczeni?
- No widać, że nie wyszło to zabezpieczenie
- A Zayn o tym wie??
- Nie, chciałam ci pierwsze powiedzieć a potem jemu.
- Ok, to chodźmy.
- Ale teraz??
- Tak, teraz. – pociągnęłam ją do wyjścia i ruszyliśmy do hotelu.
Chłopcy siedzieli w salonie i jak zwykle siedząc przed telewizorem opychali się jedzeniem.
- Gdzie jest Niall?? – zapytałam
To było nie w jego stylu, on zawsze tu siedział i zajadał się jedzeniem z resztą, a teraz go nie ma.
- Jest z Amy. – uśmiechnął się Liam
No tak. Mogłam się tego spodziewać.
- Chłopcy chodźcie, Skye musi pogadać z Zaynem w cztery oczy – rozkazałam
Chłopcy już mieli wstawać, ale Skye ich zatrzymała.
- Nie ! Niech zostaną. - powiedziała stanowczo
Usiedli z powrotem.
- Chcę ci coś powiedzieć Zayn… – zaczęła –… no i przy okazji wam. Jestem … - zamilkła na sekundę –
… w ciąży. A ty Zayn jesteś ojcem.
Chłopcy szeroko otworzyli oczy i wpatrywali się to na Skye  to na Zayna. Zayn zaniemówił. Nie dziwię się mu. Dowiedział się, że jest tatą, a to nie jest codziennością. Bałam się, że będzie zły ale on podszedł do niej i ją pocałował.
- Ale super!! Zayn zostanie tatusiem!!! – cieszył się Liam podskakując.
Wszyscy spojrzeli na niego jak na głupka.
- No co?
- Nie, nic Liam – klepnął go lekko w ramie Louis.

*  *  *

Zayn cały czas był wesoły i bardzo troszczył się o Skye. Był bardzo szczęśliwy, że został tatą. Amy i Niall rozmawiali a reszta grała w PlayStation. Harrego nie było.
- Gdzie jest Harry?? – zapytałam
- W waszym pokoju – odpowiedział Louis wpatrzony w ekran, kącik jego ust lekko się uniósł w uśmiechu.
Hmmm?? Uniosłam ze zdziwienia brwi.
Miałam się pytać o co mu chodzi, ale odpuściłam i poszłam do pokoju.
Harry leżał na łóżku i patrzył się w sufit. Kiedy weszłam spojrzał na mnie.
- Ooo… jesteś – uśmiechnął się
- O co chodzi?? Spytałam Louisa  gdzie jesteś, a on zaczął robić dziwne uśmieszki.
Harry zaśmiał się
- Wiedziałem, lepiej nic mu nie mówić.
Spojrzałam na niego zdezorientowana. Wstał i podał mi jakiś papier.
- Kupiłeś wyspę?? – otworzyłam szeroko oczy
- Tak. Nazwałem ją twoim imieniem i tam weźmiemy ślub.
Rozpłakałam się.
- Czemu płaczesz? Nie podoba ci się? – posmutniał
- Nie. Bardzo mi się podoba. Płaczę ze szczęścia – pocałowałam go namiętnie – To kiedy wyjeżdżamy??
- Jutro.
- Już się nie mogę doczekać – uśmiechnęłam się
- Ja też – mocno mnie przytulił do siebie.

*  *  *


Rano spakowaliśmy się i wszyscy pojechaliśmy do portu. Moi rodzice już tam czekali. Byłam  bardzo szczęśliwa. Weszliśmy na ogromny jacht. Był piękny. Miał wielki basen, dużo pokoi, łazienek i kuchnię oraz bar, restaurację i wiele, wiele innych ciekawych rzeczy. Pogoda dopisywała, więc przebrałam się w kostium i z Skye  poszłam się popalać na leżaku. Leżałam i nagle ktoś podniósł mnie i wziął na ręce. Otworzyłam oczy. Mogłam się spodziewać, że to Harry.
-  Co ty robisz?
- Zobaczysz – zaśmiał się i wskoczył ze  mną na rękach do wody.
Wynurzyłam się cała mokra.
- Harry! – krzyknęłam wkurzona
- Też cię kocham!  - zaśmiał się znów
Kiedy chciałam wyjść, on znów mnie pociągnął do wody. Droczył się ze mną. Oddałam mu tym samym wrzucając go do basenu.  
- O nie! – krzyknął wychodząc z basenu – tego ci nie odpuszczę – i zaczął mnie gonić po statku
Ja śmiejąc się uciekałam mu.
- Ej, dzieci!! Spokój!! Elena!! Harry!! Przestańcie biegać!! – krzyknął tata wkurzony
- Och Chris! Daj im się wyżyć. – uśmiechnęła się mama
- No ale zachowują się jak dzieci!!
- My też tacy kiedyś byliśmy, pamiętasz??
- Tak, pamiętam – przytaknął
- No to daj im luzu – dokończyła
Harry znów zaczął mnie gonić a ja uciekając krzyczałam:
- Nie złapiesz mnie!!
- Chcesz się przekonać!?!
Tata walnął się w głowę a my dalej jak dzieci biegaliśmy po pokładzie.

*  *  *

Pod wieczór wyszłam na pokład oglądnąć zachód słońca. Zaraz przypomniałam sobie o dzieciństwie.
- Ooo… tu jesteś, szukałem cię – podszedł do mnie Harry i objął mnie z tyłu – Piękny zachód
- Tak, zgadzam się. Piękny.
Odwróciłam się i spojrzałam w jego zielone oczy.
- Czy wierzysz w to, że marzenia się spełniają?? – zapytałam
- Tak, wierzę – uśmiechnął się – Gdy cię poznałem, spełniły się.
Zarumieniłam się.
- Moje także – powiedziałam i czule pocałowałam Harrego.