sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział VII

  •  
    - Elena! - zawołała mama, wchodząc do pokoju i natychmiast się zatrzymała, kiedy zobaczyła mnie w łóżku szpitalnym koło Harrego. 
    Wstałam i podeszłam do mamy.
    - Cześć mamo. Przepraszam za to ….
    - Ważne, że nic ci nie jest …. - przytuliła mnie.
    Odwzajemniłam uścisk.
    - Gdyby nie Harry …. - spojrzałam na niego - …. to by mnie tu z wami nie było.
    - Dziękuję ci Harry – powiedziała moja mama.
    - Nie ma za co, kocham pani córkę i zrobię wszystko, żeby dbać o jej bezpieczeństwo.
    - Jest za co – odpowiedziała – naraziłeś się życiem, żeby ją uratować, jestem ci bardzo wdzięczna.
    Harry uśmiechnął się a mama odwzajemniła uśmiech.
    - Pójdę wam coś kupić – rzuciła i wyszła.
    - Polubiła cię – podeszłam i usiadłam koło niego.
    - Ma się ten urok – mrugnął okiem.
    - Och, weź już z tym swoim urokiem – westchnęłam.
    - Ale na tobie też zadziałał.
    - Nie prawda! - oburzyłam się.
    - Ta jasne – i zaczął mnie całować po szyi – Kocham Cię!
    - Ja ciebie też! - pocałowałam go.
    Nagle wparował Louis i przerwał nasz pocałunek.
    - Och …. ty to masz wyczucie czasu – westchnął Harry.
    - Nie ma za co – rzucił uśmieszek Stylesowi.
    Harry odpowiedział mu językiem.
    - O co chodzi?? - zapytał.
    - Za dwa dni cię wypuszczą bo muszą jeszcze jakieś badania zrobić, sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku. Nie często się zdarza, żeby pacjent zmartwychwstał. A El dzisiaj wypiszą.
    - Co?!?! Ja chce przy nim zostać.
    - Elena – powiedział słodko Harry – nic ze mną nie będzie, jestem pod dobrą opieką. Jedź do domu i odpocznij.
    - Ale ….
    - Żadne ale, kochanie …. idź do domu i odpocznij.
    - No dobra, ale przyjdę tu jutro – nie poddałam się od razu.
    - Ok, kociaczku. - pocałował mnie.
    - Oooo fuuuj, ale to obrzydliwe. - Louis miał zniesmaczoną minę
    - Weź już spadaj – i rzucił do niego poduszką.
    - Dobra, dobra – poniósł ręce w geście poddania i wyszedł.
    - No nareszcie mamy spokój – zaczął mnie znów całować.
    Nagle weszła mama z kawą i rogalikami.
    - Och, czy my w końcu będziemy mieć czas tylko dla siebie …. - zdenerwował się Harry.
    Zaśmiałam się.
    - Coś mówiłeś Harry?? - zapytała.
    - Nie, nic proszę pani – zrobił się czerwony na twarzy.
    - Dobra, ja już idę. - rzuciła mama – Ma cię kto powieźć do domu??
    - Tak. Skye i Zayn po mnie przyjadą. - odpowiedziałam.
    - Dobrze, to czekam – i wyszła.
     Harry wstał i pociągnął mnie ku sobie do łóżka.
    - Co ty robisz?? Nie możesz przecież wstawać.
    - Och, cicho być już – pocałował mnie czule.
    Potem całował w szyję i zjeżdżał niżej. Jęknęłam kiedy dotknął moich piersi. Odsunęłam się.
    - Ktoś idzie – powiedziałam.
    Zdezorientowany spojrzał na mnie. Kiedy lekarz wszedł, Harry walnął się w czoło, a lekarz dziwnie na niego zerknął.
    - Przepraszam – rzekł – Pani Eleno, może pani już wracać do domu. A pan Harry jeszcze dwa dni musi zostać na obserwacji.
    - Wiemy już – odpowiedziałam.
    - To dobrze. Za pięć minut kończy się czas na wizyty, więc jakby mogła pani już iść, pacjent musi odpocząć.
    - Nie!! Nie jestem zmęczony – oburzył się Harry.
    - Jutro przyjdę kochanie, teraz odpoczywaj.
    - Nie chce …. - posmutniał.
    Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
    - Jutro się spotkamy. Pa kochanie.
    - Pa kociaczku – pociągnął do siebie i cmoknął mnie w usta.
    Wyszłam i pojechałam ze Skye i Zaynem do domu.
     
                                                                                * * *
     

    Przez dwa dni odwiedzałam Harrego.
    - Nareszcie w domu – powiedział Harry wchodząc do domu – i nareszcie bliżej ciebie – przytulił i pocałował w czoło.
    Zayn ze Skye robili obiad. Weszli do salonu cali brudni od sosu.
    - To on zaczął – wskazała na Zayna i zaśmiała się z jego miny. 
    - Nie, bo ona. - i pomazał jej nos sosem. 
    - Osz ty … - pomazała mu czoło. 
    - Ej, bo cały sos zmarnujecie – oburzył się Harry. 
    - Sorry – odrzekł Zayn i położył tacę z obiadem na stół. 
    Niall wleciał jak poparzony do salonu. 
    - Ooo głodomór przyszedł – zaśmiał się Liam. 
    - A cicho być – odburknął mu. 
    - Też cię kocham – odpowiedział Liam 
    Niall uśmiechnął się i zaczął zajadać się kurczakiem. 
    Po obiedzie Zayn i Skye wybrali się do baru. Louis pojechał do Eleonor a Liam do Danielle. Niall wybrał się do kumpla. Ja i Harry zostaliśmy sami w domu. 
    -Chodź na górę, kochanie – szepnął do ucha. 
    - A nie możemy zostać w salonie? 
    - Tu nie wygodnie. - wziął mnie na recę. 
    - Harry! Co ty robisz?? 
    - Ciii..... - i zaniósł mnie do swojego pokoju na łóżko. 
    Zaczął namiętnie całować. Ściągnął swoją koszulę a potem ściągnął moją bluzkę. Całował mnie po ustach a potem zaczął po szyi. Poczułam jego męskość i naparłam lekko, a Harry cicho jęknął. 
    Nagle Skye gwałtownie weszła do pokoju trzaskając drzwiami. 
    - Jak on mógł!! Pieprzony drań!! - krzyczała. 
    Stanęła w połowie pokoju z szeroko otwartymi oczami. 
    - Ja wiedziałam, że lepiej było was nie zostawiać samych. Ja na razie nie chce być ciocią. - uśmiechnęła się, ale dalej była wkurzona.  
    Zerknęłam na nią spode łba. Szybko zarzuciłam koszulę Harrego. 
    - O co chodzi?? - zapytałam. 
    Skye zdenerwowana chodziła w kółko po pokoju. 
    - Chodzi o Zayna!! 
    Tak coś czułam. 
    - Co on zrobił?? 
    - Siedzieliśmy sobie w barze. Podeszła do nas jego dawna eks i on powiedział do niej,że ją kocha. Wiesz jak ja się poczułam.... jak piąte koło u wozu!! 
    - Co za dureń! - rzuciłam. 
    W drzwiach stanął nawalony Zayn 
    - Skye. Ja.... 
    Harry wyprowadził Zayna za drzwi. 
    - Zayn! Co się z tobą dzieje?! 
    - Nic. 
    - Jak to nic! Zachowujesz się jak skończony dupek! I już się nawaliłeś! 
    - Ja … muszę coś powiedzieć Skye. 
    - Na pewno nie taki pijany. 
    Malik odsunął Stylesa i klęknął przed Skye. 
    - Przepraszam …. - mówił – to co mówiłem było do ciebie, ja jej nie kocham... 
    - To czemu to wyglądało jakbyś to do niej mówił a nie do mnie... 
    - Jestem beznadziejny w okazywaniu uczuć i wyszło tak jakbym to do niej mówił ale bardzo chciałem ci to powiedzieć, a nie umiałem ci to powiedzieć prosto w oczy bo zdenerwowałem się i wyszedłem na idiotę, zawszę się robię skrępowany przy tobie …. bałem się też, że mnie odrzucisz … a jej nawet nie zauważyłem... kiedy wybiegłaś poleciałem za tobą …. i jeszcze jestem pijany …. co ze mnie za matoł … jestem do dupy.... zasługujesz na lepszego... - łza poleciała mu po twarzy. 
    - Ale ja nie chcę lepszego, tylko ciebie... uklękła i pocałowała go w usta. 
    - Jak ja cię kocham!! - krzyknął Zayn – Kocham Cię Skye!! 
    - Ja ciebie też!! 
    Obydwoje wstali i wyszli z pokoju. 
    - Co to miało być?? - rzucił Harry 
    - Nie wiem …. to było trochę dziwne …. 
    - No trochę.... po prostu dom zakochanych wariatów …. 
    - He he he już polubiłam ten dom zakochanych wariatów. 
    - Ja też – uśmiechnął się. 
    - Jestem taka zmęczona – ziewnęłam. 
    - No ja też... i znów ktoś nam przerwał. Nawet w domu nie mamy spokoju – oburzył się.
    Pociągnęłam go do łóżka. Ułożył się koło mnie a ja przytuliłam się do niego. Zasnęliśmy wtuleni w siebie

Rozdział VI

Cały czas myślałam o Harrym i o naszym pocałunku. Wszystko co robiłam przypominało mi go. Chodziłam z pokoju do pokoju, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nagle otworzyły się drzwi wejściowe i weszła Skye.
 - Hej - podeszła i pociągnęła mnie za rękę – Chodź, idziemy na zakupy. Musisz się rozluźnić i zapomnieć na chwilę o nim. Wiem,że to trudne ale musisz...
Nie opierałam się i wyszłam ze Skye. Poszłyśmy w stronę galerii. Strasznie mi się nie chciało łazić po sklepach, ale chciałam zapomnieć o Harrym. Kupiłyśmy parę ciuchów, a potem poszłyśmy na lody.
Kiedy siedziałam tak ze Skye zauważyłam znajomą twarz. To był Zayn. Dziwiłam się, że jeszcze żadna fanka go nie rozpoznała, pewnie dlatego, że za dobrze się ukrywał. Miał założony kaptur i okulary przeciwsłoneczne. Zauważył mnie i podszedł do nas.
 - Cześć – powiedział
 - Cześć – odpowiedziałam – To jest moja przyjaciółka Skye – przedstawiłam ją Malikowi – a to jest … chyba już wiesz Skye – zwróciłam się do niej.
 - OMG!!!!!!!!! To jest ….. - zakryłam jej usta ręką
 - Ciiiii......
  - Sorry – zarumieniła się i podała dłoń Zaynowi.
 On uśmiechnął się do niej łobuzersko i usiadł naprzeciwko nas przy stoliku.
  - To przychodzicie jutro do nas na domówkę??
  - Jasne – odparłam
  - To super. Kupiłyście coś fajnego?? - wskazał na torby z zakupami.
  - Tak. A ty??
  - Pewnie, lubię chodzić po sklepach.
  - Oooo to tak jak ja – odparła Skye.
  -No to może wybrałabyś się ze mną kiedyś na zakupy?? Znam taką super galerię w Paryżu, za tydzień     właśnie mamy tam koncert. Co ty na to?? - uśmiechnął się jeszcze bardziej zalotnie do niej.
  - Tak, pewnie. - odwzajemniła uśmiech.
  - To odjazdowo. Bo wiesz nie mam za bardzo z kim chodzić po sklepach a chłopaki nie chcą.
 Skye zarumieniła się, a Zayn gapił się na nią.
 JUHU!! Ja tu jeszcze jestem – przewróciłam oczami.
 Malik wstał i powiedział:
 - Muszę już lecieć. To do jutra. - i mrugnął okiem do Skye.
 - Do jutra. - odparłyśmy jednocześnie.
  I ruszył do wyjścia.

                                                                 * * *

Wróciłyśmy do mnie do domu. Mama była jeszcze w pracy. Zamówiłyśmy pizzę i poszłyśmy do salonu.
 - Wpadłaś Zaynowi w oko – powiedziałam siadając na kanapie.
 Skye usiadła naprzeciw i zaczerwieniła się.
 - Chyba ci się wydawało – rzuciła
 - Nie wydawało mi się. Polubił cię.
 - Może – powiedziała bez nadziei.
 Resztę dnia przesiedziałyśmy oglądając filmy.
 Rano obudziłyśmy się na kanapie. Telewizor był wyłączony. Mama krzątała się w kuchni.
 - No nareszcie wstałyście – rzuciła z kuchni.
Wstałyśmy i poszłyśmy do kuchni. Mama zrobiła przepyszne gofry. Zjadłam je szybko, bo byłam tak głodna i przypomniał mi się Niall jak przedwczoraj zeżarł cały obiad. Uśmiechnęłam się sama do siebie na myśl o tym.
 - To o której idziecie na ta domówkę?? Mam nadzieję, że nie będzie tam narkotyków. - powiedziała mama.
 - Nie no skąd ….. idziemy o 19:00.
 - A wrócicie do domu??
 - Może zanocujemy u nich …. - urwałam, gdy mama spojrzała na mnie takim wzrokiem, jak bym coś złego powiedziała - …. albo zanocuję u Skye, bo mamy bliżej. - i zabrałam się za jedzenie ostatniego gofra, który mama położyła mi na talerz.
 - To ok, ale uważajcie na siebie – rzekła z troską.
Trochę mnie wkurzała ta jej nadopiekuńczość, ale była moją mamą, a mamy takie są. Gdy ja będę matką to pewnie kiedyś to zrozumiem dlaczego tak się martwi i boi o mnie.
 - Ok mamo, będziemy uważać – rzuciłam.
Umyłyśmy talerze i ruszyłam do swojego pokoju razem ze Skye.
 - Więc, w co się ubierzemy na domówkę??
 - Nie wiem – usiadłam na łóżku.
 Szczerze, nie miałam ochoty już tam iść.
 - Ty znów o nim myślisz – przewróciła oczami.
 - Co? Nie!
 - Wiem, że tak. Przestań kłamać. Kochasz go a on ciebie, to w czym problem, że go odrzucasz??
 - Nie zrozumiesz...
 - To mi do cholery to wytłumacz!!! - krzyknęła – Zawsze szukasz jakiegoś problemu.
 - No i widzisz! Nie rozumiesz! Ja jestem zwykłą dziewczyną, a on jest sławny, jest gwiazdą, miliony fanek chce być z nim …. ja nie pasuje do niego … zasługuję na lepszą.
 - Elena!! Co za głupoty gadasz!!
 - Ale to prawda.
 - Nie, nie prawda. Bo jeśli się kochacie to miłość wszystko pokona. Jesteście dla siebie stworzeni.
 Usiadła koło mnie i przytuliła.
 
                                                                    * * *

Kiedy byłyśmy gotowe, przyjechał po nas Niall.
 - Cześć Niall!
 - Cześć! Poznaj moją przyjaciółkę Skye – przedstawiłam. 
 - Miło mi. - uśmiechnął się. 
Dojechaliśmy i ruszyłyśmy za Niallem. Harry wyszedł z kuchni w różowym fartuszku. Słodko w nim wyglądał. Na mój widok uśmiechnął i zaniemówił a Zayn zaczął się z niego śmiać. 
- Cześć dziewczyny! - śmiał się dalej z Stylesa. 
- Cześć Zayn! - powiedziałyśmy jednocześnie ze Skye. 
Weszłyśmy do pokoju, Eleonor i Danielle podeszły i przywitały się. Louis i Liam z kanapy pomachali do nas. Skye usiadła koło Zayna. Zaczęli gadać o sklepach. Normalnie pasowali do siebie jak dwie krople wody. Każdy był zajęty swoją połówka oprócz mnie, Nialla i Harrego. Niall wstał i włączył głośno muzykę. Louis wziął Eleonor i zaczęli tańczyć, potem przyłączyli się Liam, Danielle, Zayn i Skye. Horan również się z nimi bawił. Harry usiadł bliżej mnie i śmiał się z Nialla, który zaczął ruszać się jak Michael Jackson ale trochę mu to nie wychodziło i śmiesznie wyglądał. Zaśmiałam się. Nagle włączyła się romantyczna piosenka, Niall usiadł. Było mi go szkoda, że nie ma dziewczyny ale widać było, że jemu to nie przeszkadzało albo za dobrze to ukrywał. Zaczął zajadać się kawałkiem pizzy. Skye tańczyła wtulona w Zayna a jemu najprawdopodobniej to odpowiadało. 
- Zatańczysz ze mną?? - popatrzył we mnie swoimi pięknymi zielonymi oczami Harry. 
- Oczywiście – odpowiedziałam. 
Wziął mnie za rękę i objął w pasie. Wtuliłam się w niego i zaczęliśmy się ruszać w rytm muzyki. Czułam się przy nim bardzo dobrze. Nagle szepnął mi do ucha : 
- Chodź na górę …. - pociągnął mnie za rękę. 
Weszliśmy do jego pokoju i usiadłam na łóżku a on koło mnie. Wpatrywał się we mnie parę minut. 
- Muszę ci coś powiedzieć …. odkąd cię poznałem moje życie się zmieniło, nie mogłem o tobie zapomnieć …. ja …. kocham cię. 
Pocałował mnie namiętnie. Przerwałam pocałunek. 
- Przepraszam, ja nie mogę... 
Styles spojrzał na mnie zdezorientowany. 
- Nie możemy być razem …. 
- Czemu?? 
- Bo ja jestem zwykłą dziewczyną …. zasługujesz na lepszą. 
- Ale ja nie chce nikogo innego, tylko ciebie kocham. 
Zbliżył się, ale ja odsunęłam się od niego. 
- Przepraszam …. - i wybiegłam z płaczem. 
Zbiegłam z schodów i ruszyłam szybko do drzwi, usłyszałam za sobą głos Harrego. Wybiegłam na ulicę i usłyszałam pisk opon a reflektory oślepiły mnie, potem nagle ktoś zepchnął mnie z drogi i upadłam na chodnik tracąc przytomność.
 
                                                                      * * *

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się, byłam w szpitalu. Zayn przytulał plącząca Skye i kiedy zauważyła, ze się obudziłam, podeszła i mocno przytuliła. Łzy dalej leciały jej z oczu.
 - O BOŻE!! Dziękuje!! Tak się o ciebie martwiłam.
Uśmiechnęłam się i znów rozejrzałam, kogoś mi tu brakowało.
- Gdzie jest Harry?? - zapytałam.
- Jak by ci to powiedzieć – zaczęła Skye i posmutniała – on …. 
- Nie żyje – dokończył Zayn i rozpłakał się. 
Skye go przytuliła. 
- CO!!!!!!!!!!!!! To nie możliwe!! - krzyknęłam. 
Louis podszedł do mnie i zaczął mnie uspokajać. 
- ZOSTAW MNIE!!! - wstałam, ale Louis mnie przytrzymał – Puść mnie!!! 
Louis dalej mnie trzymał a ja się szarpałam w jego ramionach. 
- Elena!! Uspokój się – powiedział spokojnie – Go już nic nie uratuje. To już …. koniec. - łzy rzęsiście leciały mu z oczu. 
- NIE!!! Nie koniec!! - uderzyłam z łokcia Louisa i wyrwałam mu się. 
Pobiegłam korytarzem i weszłam do pokoju. Znalazłam ciało Harrego. Podbiegłam, ledwo trzymałam się na nogach, oczy miałam czerwone i popuchnięte od płaczu. Usiadłam koło Harrego, trzymają jego zimną rękę. To ja powinnam umrzeć!! Nie on!! Boże! KOCHAM CIĘ HARRY!!Zawsze cię kochałam i będę. Nagle jego serce zaczęło bić a jego ręka poruszyła się w mojej dłoni. Otworzył oczy i spojrzał na mnie. 
- ON ŻYJE!!! - zaczęłam krzyczeć. 
Wszyscy przybiegli, chłopcy podlecieli do Stylesa i zaczęli go przytulać. Lekarz z otwartymi oczami patrzył na Harrego. 
- Jak on ….?
- W miłości wszystko jest możliwe – odpowiedział Harry i spojrzał na mnie. 
Podeszłam i pocałowałam go. 
 - Chodźcie …. zostawmy nasze gołąbeczki razem – powiedział Zayn i mrugnął okiem do nas. 
Kiedy wyszli Harry pociągnął mnie ku sobie i usiadłam mu na kolanach. Zaczęliśmy się namiętnie całować.
- Nigdy już cię nie opuszczę – szepnął do ucha i pocałował w usta a potem w szyję. 
- Obiecujesz?? 
- Tak, kochanie. Już nic nas nie rozdzieli, nawet śmierć.