-
- Elena! - zawołała mama, wchodząc do pokoju i natychmiast się zatrzymała, kiedy zobaczyła mnie w łóżku szpitalnym koło Harrego.Wstałam i podeszłam do mamy.- Cześć mamo. Przepraszam za to ….- Ważne, że nic ci nie jest …. - przytuliła mnie.Odwzajemniłam uścisk.- Gdyby nie Harry …. - spojrzałam na niego - …. to by mnie tu z wami nie było.- Dziękuję ci Harry – powiedziała moja mama.- Nie ma za co, kocham pani córkę i zrobię wszystko, żeby dbać o jej bezpieczeństwo.- Jest za co – odpowiedziała – naraziłeś się życiem, żeby ją uratować, jestem ci bardzo wdzięczna.Harry uśmiechnął się a mama odwzajemniła uśmiech.- Pójdę wam coś kupić – rzuciła i wyszła.- Polubiła cię – podeszłam i usiadłam koło niego.- Ma się ten urok – mrugnął okiem.- Och, weź już z tym swoim urokiem – westchnęłam.- Ale na tobie też zadziałał.- Nie prawda! - oburzyłam się.- Ta jasne – i zaczął mnie całować po szyi – Kocham Cię!- Ja ciebie też! - pocałowałam go.Nagle wparował Louis i przerwał nasz pocałunek.- Och …. ty to masz wyczucie czasu – westchnął Harry.- Nie ma za co – rzucił uśmieszek Stylesowi.Harry odpowiedział mu językiem.- O co chodzi?? - zapytał.- Za dwa dni cię wypuszczą bo muszą jeszcze jakieś badania zrobić, sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku. Nie często się zdarza, żeby pacjent zmartwychwstał. A El dzisiaj wypiszą.- Co?!?! Ja chce przy nim zostać.- Elena – powiedział słodko Harry – nic ze mną nie będzie, jestem pod dobrą opieką. Jedź do domu i odpocznij.- Ale ….- Żadne ale, kochanie …. idź do domu i odpocznij.- No dobra, ale przyjdę tu jutro – nie poddałam się od razu.- Ok, kociaczku. - pocałował mnie.- Oooo fuuuj, ale to obrzydliwe. - Louis miał zniesmaczoną minę- Weź już spadaj – i rzucił do niego poduszką.- Dobra, dobra – poniósł ręce w geście poddania i wyszedł.- No nareszcie mamy spokój – zaczął mnie znów całować.Nagle weszła mama z kawą i rogalikami.- Och, czy my w końcu będziemy mieć czas tylko dla siebie …. - zdenerwował się Harry.Zaśmiałam się.- Coś mówiłeś Harry?? - zapytała.- Nie, nic proszę pani – zrobił się czerwony na twarzy.- Dobra, ja już idę. - rzuciła mama – Ma cię kto powieźć do domu??- Tak. Skye i Zayn po mnie przyjadą. - odpowiedziałam.- Dobrze, to czekam – i wyszła.Harry wstał i pociągnął mnie ku sobie do łóżka.- Co ty robisz?? Nie możesz przecież wstawać.- Och, cicho być już – pocałował mnie czule.Potem całował w szyję i zjeżdżał niżej. Jęknęłam kiedy dotknął moich piersi. Odsunęłam się.- Ktoś idzie – powiedziałam.Zdezorientowany spojrzał na mnie. Kiedy lekarz wszedł, Harry walnął się w czoło, a lekarz dziwnie na niego zerknął.- Przepraszam – rzekł – Pani Eleno, może pani już wracać do domu. A pan Harry jeszcze dwa dni musi zostać na obserwacji.- Wiemy już – odpowiedziałam.- To dobrze. Za pięć minut kończy się czas na wizyty, więc jakby mogła pani już iść, pacjent musi odpocząć.- Nie!! Nie jestem zmęczony – oburzył się Harry.- Jutro przyjdę kochanie, teraz odpoczywaj.- Nie chce …. - posmutniał.Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.- Jutro się spotkamy. Pa kochanie.- Pa kociaczku – pociągnął do siebie i cmoknął mnie w usta.Wyszłam i pojechałam ze Skye i Zaynem do domu.* * *Przez dwa dni odwiedzałam Harrego.- Nareszcie w domu – powiedział Harry wchodząc do domu – i nareszcie bliżej ciebie – przytulił i pocałował w czoło.Zayn ze Skye robili obiad. Weszli do salonu cali brudni od sosu.- To on zaczął – wskazała na Zayna i zaśmiała się z jego miny.- Nie, bo ona. - i pomazał jej nos sosem.- Osz ty … - pomazała mu czoło.- Ej, bo cały sos zmarnujecie – oburzył się Harry.- Sorry – odrzekł Zayn i położył tacę z obiadem na stół.Niall wleciał jak poparzony do salonu.- Ooo głodomór przyszedł – zaśmiał się Liam.- A cicho być – odburknął mu.- Też cię kocham – odpowiedział LiamNiall uśmiechnął się i zaczął zajadać się kurczakiem.Po obiedzie Zayn i Skye wybrali się do baru. Louis pojechał do Eleonor a Liam do Danielle. Niall wybrał się do kumpla. Ja i Harry zostaliśmy sami w domu.-Chodź na górę, kochanie – szepnął do ucha.- A nie możemy zostać w salonie?- Tu nie wygodnie. - wziął mnie na recę.- Harry! Co ty robisz??- Ciii..... - i zaniósł mnie do swojego pokoju na łóżko.Zaczął namiętnie całować. Ściągnął swoją koszulę a potem ściągnął moją bluzkę. Całował mnie po ustach a potem zaczął po szyi. Poczułam jego męskość i naparłam lekko, a Harry cicho jęknął.Nagle Skye gwałtownie weszła do pokoju trzaskając drzwiami.- Jak on mógł!! Pieprzony drań!! - krzyczała.Stanęła w połowie pokoju z szeroko otwartymi oczami.- Ja wiedziałam, że lepiej było was nie zostawiać samych. Ja na razie nie chce być ciocią. - uśmiechnęła się, ale dalej była wkurzona.Zerknęłam na nią spode łba. Szybko zarzuciłam koszulę Harrego.- O co chodzi?? - zapytałam.Skye zdenerwowana chodziła w kółko po pokoju.- Chodzi o Zayna!!Tak coś czułam.- Co on zrobił??- Siedzieliśmy sobie w barze. Podeszła do nas jego dawna eks i on powiedział do niej,że ją kocha. Wiesz jak ja się poczułam.... jak piąte koło u wozu!!- Co za dureń! - rzuciłam.W drzwiach stanął nawalony Zayn- Skye. Ja....Harry wyprowadził Zayna za drzwi.- Zayn! Co się z tobą dzieje?!- Nic.- Jak to nic! Zachowujesz się jak skończony dupek! I już się nawaliłeś!- Ja … muszę coś powiedzieć Skye.- Na pewno nie taki pijany.Malik odsunął Stylesa i klęknął przed Skye.- Przepraszam …. - mówił – to co mówiłem było do ciebie, ja jej nie kocham...- To czemu to wyglądało jakbyś to do niej mówił a nie do mnie...- Jestem beznadziejny w okazywaniu uczuć i wyszło tak jakbym to do niej mówił ale bardzo chciałem ci to powiedzieć, a nie umiałem ci to powiedzieć prosto w oczy bo zdenerwowałem się i wyszedłem na idiotę, zawszę się robię skrępowany przy tobie …. bałem się też, że mnie odrzucisz … a jej nawet nie zauważyłem... kiedy wybiegłaś poleciałem za tobą …. i jeszcze jestem pijany …. co ze mnie za matoł … jestem do dupy.... zasługujesz na lepszego... - łza poleciała mu po twarzy.- Ale ja nie chcę lepszego, tylko ciebie... uklękła i pocałowała go w usta.- Jak ja cię kocham!! - krzyknął Zayn – Kocham Cię Skye!!- Ja ciebie też!!Obydwoje wstali i wyszli z pokoju.- Co to miało być?? - rzucił Harry- Nie wiem …. to było trochę dziwne ….- No trochę.... po prostu dom zakochanych wariatów ….- He he he już polubiłam ten dom zakochanych wariatów.- Ja też – uśmiechnął się.- Jestem taka zmęczona – ziewnęłam.- No ja też... i znów ktoś nam przerwał. Nawet w domu nie mamy spokoju – oburzył się.Pociągnęłam go do łóżka. Ułożył się koło mnie a ja przytuliłam się do niego. Zasnęliśmy wtuleni w siebie
sobota, 2 czerwca 2012
Rozdział VII
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz