Obudziły nas wołania Harrego. Usłyszałam też resztę. Więc
wszyscy nas szukali. Spojrzałam jednocześnie z Lou w górę.
- Tu jesteśmy!! – krzyknęłam jak najgłośniej. Stanęli nad
przepaścią.
- O Boże!! – rzuciła przerażona Skye. – Elena, twoja noga. –
spojrzałam na nią, była bardziej opuchnięta.
- Złamana. – wyjaśniłam.
- Trzeba ich szybko z stamtąd wydostać. – odezwał się Liam.
– Niall, leć do jakiegoś domu, obojętnie jakiego i poproś o linę. – blondynek w
te pędy pobiegł do najbliższego budynku. Liam zwrócił się do Miley. – Dzwoń po pogotowie. - kiwnęła głową i zaczęła wystukiwać numer.
Byłam pełna podziwu dla Liama, on jako jedyny zawsze umiał
zachować zimną krew. Wreszcie Niall przybiegł z liną i kiedy nas wyciągnęli,
przyjechało pogotowie. Lou i Harry pojechali ze mną, a reszta autem Zayna. W
szpitalu lekarze zabandażowali mi nogę. Musiałam zostać na jeden dzień. Chcieli
się upewnić, że wszystko z moją nogą jest w porządku. Kiedy zbliżyła się
godzina 19, wszyscy pojechali do domu, oprócz Harrego i Louisa. Chociaż kazałam
Lou iść do domu się przespać, bo widać było, że jest zmęczony, ale on i tak
upierał się przy swoim. Impreza została odwołana, jednak Liam nie zrezygnował z
oświadczyn Danielle. Ucieszyłam się, bo nie chciałam przez moją niezdarność,
zniszczyć im tego. Ale i tak czułam się winna, że przeze mnie impreza nie
wypaliła.
Rano kiedy się obudziłam, Harry spał oparty o łóżko, na
którym leżałam z lewej strony, a Lou z prawej. Cały czas byli przy mnie. Z oczu
popłynęły mi pojedyncze łzy. Spojrzałam znowu na Harrego, a potem na Lou.
Poczułam się bezsilna. Myślałam, że poradzę sobie z uczuciami do Lou, ale
myliłam się. A Harrego nie chce już zranić, za bardzo go kocham. Obu kocham.
Nagle Harry otworzył oczy i przeciągnął się.
- Jak się spało, kochanie? – spytał jak najciszej, żeby nie
obudzić Louisa.
- Dobrze. Ale nie musieliście tu przy mnie siedzieć.
Mogliście iść się przespać do domu.
- Wolałem być przy tobie. – położył swoją dłoń na mojej –
Cieszę się, że nic gorszego się tobie nie stało. I muszę przyznać, że
seksowanie ci w tym gipsie.
Zaśmiałam się cicho i pocałowałam go czule w usta.
- Przyniosę coś do jedzenia i picia.
- Dobrze. – odparłam. Gdy Harry zniknął za drzwiami, Louis
otworzył rozespane oczy.
- Gdzie on poszedł? – spytał, ziewając.
- Poszedł po coś do jedzenia.
- O to super jestem strasznie głodny. – uśmiechnął się i przysunął
do mnie. Serce mi waliło jak szalone. Zaczął jeździć kciukiem po moich wargach.
- Nie. – odsunęłam się szybko.
- Co? – spytał zaskoczony.
- Nie mogę Lou. To zaszło już za daleko. A ja bardzo go
kocham, wiesz o tym.
Patrzył przed siebie. Jego mięśnie szczęki zacisnęły się
mocniej.
- Louis? – spojrzał na mnie. Zbliżył się bardziej i musnął
delikatnie moje usta, a potem szepnął do ucha:
- Ale ja nie umiem z ciebie zrezygnować. – jego oczy były
pełne bólu i nienawiści do samego siebie. Wstał z krzesła i wyszedł.
Wtedy uświadomiłam sobie, że ja też nie mogę z niego
zrezygnować, ale musiałam. Schowałam twarz w dłoniach. Chciało mi się tak
płakać, ale nie powinnam, nie teraz, gdyby Harry mnie taką zobaczył, na pewno
by się pytał co się stało, a ja nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Musiałam się
jakoś uspokoić. Wytarłam szybko łzy, które zdążyły spłynąć po moich policzkach.
Harry wszedł radosny do pomieszczenia z kawą i rogalikami. Rozejrzał się po
pokoju.
- A gdzie, Lou? – zmarszczył brwi.
- Poszedł do domu, był zmęczony. – skłamałam, zdobywając się
na jak najszczerszy uśmiech.
* * *
Po południu byłam już w domu. Wszyscy się ucieszyli, że
wróciłam. Zauważyłam na serdecznym palcu Danielle piękny, brylantowy
pierścionek. Widać było na jej twarzy taką radość. Pogratulowałam im. Cieszyłam
się, że chociaż im się udało. Louisa w salonie z nimi nie było. O kulach, z pomocą
Harrego, pokuśtykałam na górę do naszej sypialni. Ucieszyłam się na widok
pokoju. Nie lubiłam szpitali, a najbardziej przesiadywać w nich.
Oglądałam telewizję, kiedy Miley i Kate weszły do sypialni.
- Hej, kaleko. – rzuciła z uśmiechem, Miley.
- Hej. – spojrzałam za nie, na korytarz, w którym stały
bagaże. – Wyjeżdżacie?
- Tak. – odpowiedziała Kate – Nasza koleżanka ma raka
trzustki i zostało jej mało życia, więc chciałyśmy się z nią jeszcze zobaczyć i
pożegnać. – posmutniała.
- Och, tak mi przykro.
- Nam też. – powiedziała Miley z ponurą miną. – Przyjedziemy
za miesiąc. Będę za tobą tęsknić, niezdaro. – zaśmiała się i przytuliła mnie
mocno.
- Ja za wami też. – odwzajemniłam uścisk, a potem przytuliłam
Kate.
- To idziemy. Niall i Amy na nas czekają. Pa, kuzyneczko.
- Pa. – odpowiedziałam, a dziewczyny zeszły na dół,
zabierając po drodze bagaże.
Wieczorem chłopcy poszli na kręgielnie, nawet Louis dał się
wyciągnąć. Natomiast ja z Skye, zrobiłyśmy sobie babski wieczór w mojej
sypialni na łóżku, jak za dawnych czasów. Oglądałyśmy Pamiętnik, pożerając tony popcornu i wzruszając się przy każdym
romantycznym urywku filmu. Kiedy pojawiły się napisy końcowe, Skye zatrzymała płytę
i odwróciła się w moją stronę.
- Co się stało w szpitalu?
- Co? – udawałam, że nie wiem o co jej chodzi. Westchnęła i
wywróciła oczami.
- Dzisiaj rano Louis przyszedł z szpitala jakiś przybity. Nie
chciał z nikim gadać, tylko zaraz poszedł do siebie i się zamknął.
- Był zmęczony.
- Taa . . . mów.
- Musiałam dać mu do zrozumienia, że nic z tego nie będzie,
ale on nie chce się z tym pogodzić.
- Nie tylko on.
- Co to ma znaczyć?
- Elena, widzę, że ty też darzysz go tym samym uczuciem, ale
tak będzie lepiej. Nie możesz znowu skrzywdzić Harrego. Pamiętasz jak wtedy
zareagował i nie dziwię się mu, że tak postąpił, kiedy się dowiedział, że dwie
najbliższe mu osoby tak go zraniły. – poklepała mnie po ramieniu – Wszystko się
ułoży.
Posłałam jej blady uśmiech. Skye wstała i włączyła następny
film. Tym razem komedię. Potem ułożyła się na łóżku i zaczęłyśmy oglądać.
Chłopcy wrócili o jedenastej w nocy. Usłyszałam jak Harry po
cichu układa się obok mnie. Przytulił się i szybko zasnął, tak jak ja. Śniło mi
się, że całuje się z Harrym, ale kiedy się odsunęłam okazało się, że to nie był
Harry tylko Louis. Zauważyłam w jego oczach iskierki radości i . . . miłość. Potem
zobaczyłam Harrego, patrzył na nas oczami pełnymi rozpaczy. Serce mi się
krajało na jego widok. Nagle w jego dłoni zalśniło coś srebrnego, to był
sztylet. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam . . . czułam jak coś zaciska się na
moim gardle. Harry pewnie wymierzył sobie cios w klatkę piersiową, prosto w
serce i upadł martwy.
Obudziłam się z przerażającym krzykiem, Harry przytulił
mnie. Na szczęście nie obudziłam reszty.
- Co się stało? - był przerażony.
- Miałam koszmar. – wyjaśniłam krotko.
- Oj, skarbie. Nie bój się, jestem przy tobie. – pocałował mnie
w czoło. Boże! To wydawało się tak realistyczne. Wtuliłam się w niego. Chciałam
go poczuć, że jest tu obok mnie, że żyje, by mieć pewność, że to był tylko zły
sen. To mi pomogło się uspokoić.
*
* *
Rano, mając już dość leżenia w łóżku, zeszłam na dół do
kuchni. Harry robił jajecznicę z bekonem. Liam, Zayn i Lou siedzieli w salonie
i jak zwykle oglądali telewizję. Niall czatował przy Harrym, czekając na
jedzenie. Natomiast Skye siedziała przy stole w kuchni i surfowała po Internecie.
Usiadłam naprzeciwko przyjaciółki.
- Miałaś leżeć. – odezwał się Harry.
- Oj, cicho już bądź. – uciszyłam go.
Nagle Skye zamknęła mocno laptop i ruszyła wkurzona do
salonu. Niall i Harry spojrzeli zdziwieni po sobie. Otworzyłam laptop. Na ekranie było zdjęcie
Zayna całującego się z jakąś rudą laską. Było to z wczoraj, kiedy byli w
kręgielni. O nie!
- Jesteś dupkiem, Zayn!! – usłyszałam rozzłoszczony głos Skye
w salonie.
- O co ci chodzi?
- O co? – prychnęła – Całowałeś się z jakąś laską!! Jak
mogłeś?!?!
- Skye ja ci to wszystko wytłumaczę . . .
- Zamknij się! Nie chce cię słuchać!! To koniec!! –
rozpłakała się i wybiegła z domu. Zayn chciał za nią pobiec, ale Liam go
powstrzymał.
- Nie, już dość nabroiłeś. Ja z nią pogadam. – i wyszedł za nią.
Westchnęłam ciężko. A myślałam, że chociaż ten jeden dzień obędzie się bez jakichkolwiek
cierpień.