wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział XXI




Tydzień przeleżałam w łóżku, żeby się wykurować. Loczek nie przestawał się mną opiekować. Ciągle mnie rozpieszczał. Przed urodzinami Danielle, które miały być zaraz następnego dnia, poszłam z dziewczynami do galerii kupić jej prezent. Liam był strasznie zestresowany jutrzejszym dniem. Planował na imprezie niespodziance, oświadczyć się Danielle. To takie słodkie i romantyczne. Przypomniałam sobie jak Harry mi się oświadczył, jak wszystko było idealne, a potem nagle nasze marzenia się zawaliły. To był znak, że za szybko się z tym pośpieszyliśmy, więc na razie ustaliliśmy, że poczekamy na odpowiednią porę.
Skye kupiła Danielle seksowną, czarną, koronkową bieliznę. Ja kupiłam jej płyty z ulubioną muzyką. Kate natomiast wybrała dla niej komplet pięknej, srebrnej biżuterii z diamentami. A Miley śliczną, długą sukienkę w kwiatki, z wycięciem na plecach. Kiedy Kate poszła jeszcze kupić sobie strój na randkę z Louisem, razem z Miley, ja z Skye poszłyśmy na shake’a. Gadałyśmy o różnych rzeczach, aż nagle Skye wyskoczyła z dziwnym pytaniem:
- Czujesz coś do Louisa?
Próbowałam nie okazywać zdenerwowania, ale nie za bardzo mi to wychodziło.
- Nie. – odpowiedziałam szybko.
- Elena, przestań.
- Co mam przestać? – zachichotałam głupkowato. Cholera! Wpadka!
- Widziałam jak na niego patrzysz. A kiedy on pocałował Kate, zauważyłam na twojej twarzy zazdrość. Widać, że on też do ciebie czuje miętę.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi. A on w ogóle jest z Kate, ja natomiast z Harrym . . . i niech tak pozostanie.
- To dobrze, bo wiesz nie chce, żebyś potem cierpiała. I pamiętaj, że jak masz jakieś problemy, jestem obok. –jej kąciki uniosły się.
- Wiem. – odwzajemniłam uśmiech – Kocham cię.
- Ja ciebie też, szkrabie.
- Ej. Nie jestem szkrabem. – Skye zaśmiała się na widok mojej miny. Później dołączyłam do niej. To skarb mieć taką przyjaciółkę. Ona zawsze była przy mnie w trudnych chwilach.

Pięć minut potem Kate i Miley podeszły do stolika przy którym siedziałyśmy i zabrawszy torby z zakupami, ruszyłyśmy do domu.

                                                                             *  *  *

Kate poprosiła mnie bym pomogła jej się przyszykować na randkę. Zgodziłam się. Siedziała przed lustrem, a ja układałam jej fryzurę w kok. Spojrzałam na jej odbicie. Wyglądała przepięknie. Miała na sobie piękną, niebieską, koronkową sukienkę. Kate częściej nosiła luźniejsze ciuchy, ale musiałam przyznać, że ten dziewczęcy look też jej pasował. Zrobiłam jej delikatniejszy makijaż niż zazwyczaj. Jej oczy cały czas błyszczały ze szczęścia, a policzki miała lekko zaróżowione, co dodawało jej jeszcze  piękniejszego uroku. Kiedy skończyłam, przejrzała się i uściskała mnie w podzięce.
- Dziękuje – powiedziała. Jej uśmiech ani prze chwilę nie zniknął.
- Nie ma za co.
- Jest. – uściskała mnie jeszcze raz. – Bardzo mi na nim zależy . . . – jej policzki zaczerwieniły się jeszcze bardziej. Boże! Ona jest szalenie w nim zakochana.
Nagle do pokoju wpadł Louis. Serce podskoczyło mi. Wyglądał . . . zabójczo. Miał na sobie niebieską marynarkę, pod tym biały t -shirt i dżinsy, jakby dopiero dzisiaj kupione. Pod koszulką zobaczyłam bardziej wyrzeźbione ciało, pewnie chodził z Liamem na siłownie. Przód włosów postawił w górę na żelu. Pachniał jakimiś drogimi perfumami.  
- Goto . . . Wow! Świetnie wyglądasz! – zwrócił się do Kate.
- Dzięki – odezwała się nieśmiało. – Ty również.  
Na litość boską!! Elena, nie gap się tak na niego! Ale było już za późno, Lou zauważył to i zaśmiał się.
- Aż tak jestem piękny?
- Co? Ja . . . eee . . .yyy . . .- zaczęłam się jąkać. Weź się w garść, kobieto! -krzyczał mój umysł. -  . . .życzę wam udanej randki. – wydobyłam z siebie szeroki uśmiech i zmieszana szybko przeszłam obok Louisa i skierowałam się na dół. Wpadłam na Harrego, który właśnie wchodził na górę.
- Kochanie, gdzie tak pędzisz? – posłał mi szelmowski uśmiech. Serce ponownie obiło się o moją klatkę piersiową. Cholera! Ogarnij się! – przykazałam sobie.
- Do ciebie. – przygryzłam zalotnie wargę, którą potem Harry delikatnie musnął. Lou i Kate wyszli z pokoju.
- Wow! Odstrzeliliście się jak na Boże Narodzenie. – skomentował rozbawiony Harold.
- Och, zamknij się! – odpyskował mu Lou z wystawionym językiem – To nie ta pora, głupku. – ujął rękę Kate i zeszli na dół.
- Musisz mu tak zawsze dokuczać?
- Tak. – cmoknął mnie w usta i pociągnął do naszej sypialni. – Ubieraj się. – rzucił.
- Gdzieś idziemy?
- Do salonu tatuażowego  z Zaynem i Skye.  – odparł.
- Co?
- Zrobimy sobie tatuaż. Chyba się nie boisz?
- Nie. – odpowiedziałam stanowczo – Wcale.
- To dobrze.
- Co sobie wytatuujemy?
- Zobaczysz.- mrugnął do mnie okiem. – No, przebieraj się.
Wybrałam luźny, kolorowy strój. Zielone dżinsy, niebieską bokserkę, a do tego bluzę w tym samym kolorze co spodnie. Kiedy byliśmy już wszyscy gotowi, ruszyliśmy na ulicę Langham Street, na której znajdował się salon. Dowiedziałam się, że szefem tego salonu jest wujek Zayna, Drake. Przywitał nas bardzo ciepło. Bardzo się cieszył, że wreszcie mógł poznać tą niezwykłą dziewczynę Zayna, o której to mulat wcześniej ciągle nawijał. Zaczęliśmy sobie robić tatuaże, pierwsze zrobił sobie Zayn  na ramieniu z imieniem Skye, natomiast Skye z imieniem Zayn. Ja z Harrym zrobiliśmy sobie takie same tatuaże, również na nadgarstku tak jak Skye, tylko z naszymi imionami, a po tym napis forever. Wtedy kiedy wujek Zayna robił mi ten tatuaż, Harry przez cały czas trzymał mnie za rękę, dzięki temu ból nie był taki straszny. Przy nim zawsze czuję się bezpiecznie. Umarłabym, gdybym go straciła. Jest dla mnie wszystkim.

                                                                            *  *  *

Na urodziny Danielle wszystko było już przygotowane. Mieliśmy dużo czasu do rozpoczęcia niespodzianki dla niej, więc postanowiłam się przejść. Gdy ubierałam adidasy, za rogu wychylił się Louis.
- Gdzie idziesz? – spytał z zaciekawieniem.
- Pospacerować po plaży.
- Idę z tobą, jeśli mogę?
- Jasne. – posłałam mu delikatny uśmiech i wyszliśmy. Ruszyliśmy na Manhattan Beach, która była opustoszała, ponieważ pogoda nie zadowalała. Niebo było całe zachmurzone i wydawało się, że zaraz spadnie deszcz. Takie pogody w Nowym Jorku były rzadko widywane. Szliśmy wzdłuż plaży, wiatr delikatnie muskał nasze twarzy.
- Jak było na randce? – przerwałam ciszę.
- Dobrze. – odpowiedział krótko i pokazał swoje białe zęby. A potem znowu nastała ta niezręczna cisza.
- Elena? – zagadnął po dłuższej chwili. Spojrzałam na niego.
- Hmm?
Przerwała nam fanka. Skąd ona się tu wzięła?- pomyślałam zdziwiona. Lou dał jej autograf i zrobił sobie z nią zdjęcie.
- To twoja dziewczyna? – spytała potem.
Lou nerwowo podrapał się po głowie i zarumienił się na twarzy, tak samo jak ja.
- Nie. To moja przyjaciółka. – wyjaśnił szybko.
- Szkoda. Pasowalibyście do siebie. – uśmiechnęła się i odeszła.
- To było . . . dziwne – skomentowałam, gdy fanka zniknęła z pola widzenia.
- Tak, dziwne. – przyznał.
- Dogoń mnie. – zachichotałam wesoło i ruszyłam biegiem w stronę jezdni.
 - Co?! – zawołał za mną, zaskoczony.
- Jak mnie dogonisz, dostaniesz koszyk marchewek! –  rzuciłam. Zaśmiał się i rozpoczął pogoń za mną. Odwróciłam głowę, żeby spojrzeć czy jest już blisko, kiedy nagle ziemia się pode mną ugięła i wpadłam do ogromnej dziury. Z daleka było słychać przerażony krzyk Louisa. Wszystkie mięśnie mnie bolały, a najbardziej prawa noga. No super! Pewnie zwichnięta, albo gorzej, złamana. A na dodatek jestem cała brudna od ziemi! Spojrzałam w górę. Wpadłam bardzo głęboko.  Zobaczyłam Louisa, kucał nad przepaścią.
-Elena! Nic ci nie jest?
- Chyba złamałam nogę. Nie mogę jej poruszyć.
Louis wskoczył do dziury i upadł prosto na mnie. Na szczęście nie trafił w nogę. Zakrył moje ciało swoim, podpierając się na rękach.  Jego ciepły oddech przyprawiał mnie o dreszcze. Zauważyłam, że wpatruje się w moje usta i powoli zbliża swoje. Nie rób tego! Nie! Nie! Nie!
- Louis – wyszeptałam. Spojrzał w moje oczy.
- Tak?
- Mógłbyś zejść ze mnie.
- A tak, przepraszam. – podniósł się ze mnie, wziął mnie na ręce i usiadł ze mną, opierając się o ścianę ziemi. Nawet nie miałam siły protestować, tylko oparłam głowę na jego ramieniu.
- Jesteś debilem.
Spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Czemu?
- Mogłeś iść po pomoc, a ty tu wskoczyłeś i  teraz razem gnijemy w tej dziurze.
- Nie mogłem cię tu samą zostawić. – powiedział z troską w głosie.
- Nic by mi się nie stało.
- Jasne, mogłabyś złamać drugą nogę. – zażartował. Walnęłam go lekko łokciem w żebro.
- Auuu! – zrobił urażoną minę – To bolało.
- I dobrze. – burknęłam.
- Masz przy sobie telefon?
- Nie – odpowiedziałam.
- A gdzie mój koszyk marchewek?- zachichotał.
- Nie dostaniesz.
- Dogoniłem cię – stwierdził. Jego uśmiech powoli mnie irytował.
- Lou, musimy się stąd wydostać. – szepnęłam gorączkowo.
- Tak ci źle ze mną? – jego oczy błyszczały szczęściem, takim jakie zauważyłam u Kate, kiedy . . . Nie! To tylko zwidy!
- Nie – odpowiedziałam w końcu – Ale nie mam zamiaru spędzić tego dnia w tej dziurze.
- Mi tam pasuje. -  uśmiechnął się łobuzersko. – A jak noga?
Odsunęłam nogawkę spodni, noga trochę spuchła.
- Nie wygląda to za dobrze. - mina mu zmizerniała. Zauważyłam ze wpatruje się w na mój tatuaż na nadgarstku. Jego mina była teraz nieobecna.  
- Fajny tatuaż. Harry ma taki sam?
Przytaknęłam. Odwrócił ode mnie w wzrok i spojrzał w górę. Nagle zmienił temat.
- Kurcze, siedzimy tu już tak długo, powinni się skapnąć, że nas nie ma.
- Tak, powinni. – ziewnęłam.
- Jesteś śpiąca?
- Może trochę. Noga coraz bardziej mnie boli.
- Cholera! – zaklął – Mogłem iść po tą pomoc, nie siedzielibyśmy tu, a teraz nie możemy się wydostać, bo jest za wysoko.  – był wkurzony na siebie.
- Lou, nie obwiniaj się. Cieszę się, że ze mną zostałeś, jednak nie chciałabym tu zostać sama. – uśmiechnęłam się do niego i zmierzwiłam mu włosy. Jego kąciki ust powoli się uniosły.
- Jeżeli chcesz, to prześpij się. – zasugerował.
Przytuliłam się do jego wyrzeźbionej klatki piersiowej, od której  biło takie ciepło. Objął mnie mocniej. Wtulona w niego, zasnęłam, zapominając o uciążliwym bólu.

6 komentarzy:

  1. super rozdział ale końcówka też jest niezła ^_^

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo,bardzo fajny rozdział,a końcówka strasznie urocza i już nie mogę doczekać się kolejnej części i dalszych losów;),,Miłość rośnie wokół nas...''-Lou i Elena<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje:* hehe a ty zaś z tą piosenką:D hehe cieszę się, że ci się podoba:D

      Usuń
    2. Hehe Elena,wiesz że to jest moja ulubiona piosenka,żeby cię wkurzać:)

      Usuń
  3. Intrygujący wątek Louisa i Eleny. Ciekawa jestem, co będzie z jej związkiem z Harrym... Wydaje mi się, że im się nie układa, do Louisa z kolei Elena zaczęła coś czuć. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń. :)

    OdpowiedzUsuń