Kwadrans później Skye i Liam wrócili. Przyjaciółka nadal nie
chciała gadać z Zaynem. Poszła do pokoju, gdzie nocowała Miley i zamknęła się
tam. A Zayn siedział na kanapie i do nikogo się nie odzywał. Super, jeszcze
tego nam brakowało. Musiałam z nią pogadać. Pokuśtykałam do pokoju Miley, który
znajdował się na końcu korytarza, naprzeciwko pokoju Kate. Drzwi były otwarte,
więc weszłam bez pukania. Skye siedziała na łóżku i oglądała jakiś program
modowy. Usiadłam obok niej. Nie spojrzała na mnie, tylko gapiła się cały czas w
telewizor.
- O Boże! Jak ona wygląda. – powiedziała. Spojrzałam w
ekran, na czerwonym dywanie stała aktorka. Strój miała rzeczywiście okropny.
Jak ona miała na imię? Nie byłam dobra w zapamiętywaniu imion, a zwłaszcza
imion sławnych osób, które ich życie w ogóle mnie nie interesowało. Zaśmiałam się
pod nosem, a Skye spojrzała na mnie jak na idiotkę. To śmieszne. Żyję przecież
z gwiazdami i do tego bardzo sławnymi. Ale oni nie byli jak te rozkapryszone
gwiazdeczki. Zachowywali się jak normalni nastolatkowie. Dla nich nie liczyła
się forsa, sława, piękne auta i ogromne wille, ważniejsi byli dla nich bliscy i
wierne fanki. Taka sława mogłaby każdemu uderzyć do głowy, ale nie im. Skye
dalej trajkotała coś o stroju tej aktorki.
- Skye – przerwałam jej.
- Co? – burknęła – Ty też będziesz mi mówić, żebym mu wybaczyła?
- zmierzyła mnie wzrokiem. Otwierałam już usta, ale ona nie dała mi dojść do
słowa. – Moja odpowiedz brzmi: Nie. Nie wybaczę mu. I proszę wyjdź, chce zostać
sama. – położyła się tyłem do mnie. Westchnęłam i wyszłam. Nie chciałam jej już
więcej denerwować. Przechodząc przez korytarz, zobaczyłam, że drzwi do pokoju Lou
są otwarte. Jak tylko mogłam, przeszłam najszybciej obok jego pokoju. Usłyszałam
za sobą jego głos:
- Elena, widziałem cię.
Szlak! Wróciłam się do jego drzwi. Lou siedział na fotelu z
laptopem na kolanach.
- Co ty wyprawiasz? – spytał.
- Ja . . . sprawdzam czy się da biegać o kulach.
Och, super! Nie mogłaś wymyślić czegoś mądrzejszego. Louis tylko
zmarszczył brwi, a potem pokręcił głową i powiedział:
- Może usiądziesz?
Poczułam ciepło na policzkach. Mój umysł krzyczał, żebym się
opamiętała, ale ja nadal jak idiotka stałam niezgrabnie oparta o kule i gapiłam
się na niego.
- Elena, jesteś tam?
To podziałało. Ocknęłam się. Cholera, naprawdę muszę go
unikać, bo jest coraz gorzej.
- Ja może jednak już pójdę. – miałam się odwrócić i iść na
dół, ale zawołał za mną.
- Nie. Zostań. Mam truskawki z bitą śmietaną. – poruszył zabawnie
brwiami. Zachichotałam. Wiedział jak mnie skusić. Zamknęłam za sobą drzwi i
usiadłam na jego łóżku. Położył laptop na biurku, a potem wyciągnął z małej
lodówki miskę truskawek i bitą śmietanę w sprayu. Każdy pokój miał taką małą
lodówkę. Był to pomysł oczywiście naszego wiecznego głodomora, który musiał
mieć jedzenie zawsze przy sobie.
Lou usiadł obok mnie, a truskawki położył na łóżku. Potrząsnął
sprayem i wylał ją na truskawki. Wyglądały apetycznie. Wzięłam jedną do ust. Były
soczyste i słodkie. Rozpływały się w ustach. Niespodziewanie Louis upaprał mi
usta bitą śmietaną. Oddałam mu w nos. Zlizał to, chichocząc. A później zbliżył
się do mnie. Chciałam się odsunąć, ale ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Lou spojrzał
na mnie swoimi niebieskimi oczami i zlizał powolnie językiem, śmietanę z moich
ust. Moje wargi zadrżały pod jego dotykiem, a potem wbił swoje usta w moje. Odwzajemniłam
to. Pocałunek był namiętny i zachłanny. Lou odsunął miskę truskawek, nie
odrywając ust od moich i objął mnie. Położyłam ręce na jego obojczykach i
przyciągnęłam go bardziej do siebie. Jego zimne dłonie błądziły pod moją
bluzką. Zagryzłam delikatnie jego dolną wargę. Zamruczał zadowolony. Przerwał nam
dźwięk z laptopa. Przyszła wiadomość. Lou niechętnie wstał i podszedł do
biurka.
- Tak coś czułem. – powiedział do siebie.
- Co się stało? – spytałam oszołomiona. Wargi miałam
nabrzmiałe. Moje ciało nadal płonęło i nie mogłam się nad niczym skupić. Odwrócił
się w moją stronę i powiedział spokojnie:
- Kate mnie rzuciła, znalazła jakiegoś anglika, Georgea.
- Tak mi przykro. – wyszeptałam. Louis spojrzał na mnie, ale
nie wyglądał na załamanego, na twarzy widniała ulga.
- Dobrze, że się tak stało. Chciałem jej już to wcześniej
powiedzieć. Ale nie chciałem jej zranić.
- A ta randka, ten pocałunek . . .
- To było tylko po to, żebyś była zazdrosna. – zerknął na
mnie niepewnie – Jesteś zła?
- Nie . . . ja . . . och
. . . – język zaczął mi się plątać.
- To super. – posłał mi swój olśniewający uśmiech – Na czym skończyliśmy?
Poczułam jak fala gorąca, znowu zalewa moje ciało. Zbliżył się
do moich ust.
- Louis. – szepnęłam. – Nie powinno dojść do tego pocałunku.
Lou odsunął się i spochmurniał.
- Tak. Masz rację. Przepraszam. – przejechał dłonią po swoich
włosach i padł na łóżko.
- Idziesz na dół?
- Nie. Ostatnio mało śpię. Prześpię się.
Kiwnęłam i wyszłam. Poczułam się beznadziejnie. Znowu zrobiłam
mu nadzieję, a potem szybko odebrałam mu ją. A najgorsze było to, że spodobał
mi się ten pocałunek. I to bardzo.
* * *
Wieczorem wybraliśmy się do klubu. Skye nadal nie odzywała
się do Zayna. Wyłapała jakiegoś gościa w klubie i flirtowała z nim na oczach
mulata. Zayn siedział odizolowany w kącie i wypił prawie całą butelkę wódki, po
czym zasnął. Amy, Niall, Danielle, Liam, Louis gadali przy barze i popijali
drinki. Ja z Harrym, siedzieliśmy również na uboczu i wpatrywaliśmy się na
tańczących ludzi. Och, tak bardzo chciałam zatańczyć, ale przez moją nogę w
gipsie, było to niemożliwe. Wyszliśmy więc na zewnątrz, zaczerpnąć świeżego powietrza.
Wtuliłam się w Harrego, a on objął mnie. Dotknął swoimi ustami moje. Pocałunek nie
był tak namiętny jak Louisa, ale delikatny i czuły, i również przyjemny jak
tamten. Nagle Harry odsunął się, zrobiło mu się niedobrze. Tak to jest jak się
miesza tyle rodzajów alkoholi.
- O nie. Muszę . . . – zamknął usta i pobiegł jak
najszybciej do środka. W drzwiach minął śpiewającego Nialla i śmiejącą się Amy.
- Żygu, żygu. – zawołał za Harrym i zachichotał, potykając
się o własne nogi i ciągnąc za sobą Amy. No super! Znowu wstawieni. Ruszyli powolnym
krokiem za klub. Nie chciałam wiedzieć co będą tam robić. Lou również wyszedł. Spojrzał
za Niallem i Amy, a potem przewrócił oczami. Parsknęłam śmiechem.
- Z czego się śmiejesz?
- Bo to jest zabawne.
- Chyba chore. Mówiłem im, żeby tak dużo nie pili, a ten
debil - wskazał na blondynka - oblał mnie drinkiem po mojej pięknej koszuli. – żachnął się. Zaśmiałam
się ponownie, a on spiorunował mnie wzrokiem. Niall i Amy zniknęli za rogiem
dyskoteki.
Usiadł na murku, a ja dołączyłam do niego.
- Przepraszam. – szepnęłam. Spojrzał na mnie
zdezorientowany.
- Za co?
- Za to jak cię dzisiaj potraktowałam po tym pocałunku.
- Nie. Miałaś rację. Nie powinno było do tego dojść, ale nie
mogłem się powstrzymać.
Nagle drzwi dyskoteki z hukiem się otworzyły i wypadli z
nich, Skye i ten facet, z którym flirtowała w klubie. Był przystojnym
chłopakiem. Odcień skóry miał podobny do Zayna. Miał też piękne, ciemne oczy na
widok, których każda dziewczyna, zemdlałaby. Ale było coś jeszcze w jego
wzroku, co mnie zaniepokoiło. Louisowi też nie spasował.
- Chodźmy za nimi. – wyszeptał. Zaczęliśmy ich śledzić. Trochę
było mi trudno z tymi kulami, ale jakoś sobie radziłam. Chłopak prowadził ją
chodnikiem koło budynków, a potem skręcił w jakąś boczną, ciemną uliczkę. Schowaliśmy
się za rogiem jakiegoś sklepu obuwniczego i przyglądaliśmy się im. Nie było to
przyjemne miejsce. Wszędzie walały się śmieci i słychać było odgłos szczurów za
kontenerem. Pachniało też nie za ładnie. Czułam za sobą oddech Lou, który
mrowił moją skórę na szyi. Skye cały czas się chwiała, a brunet ją podtrzymywał.
O nie! Upił ją. Coraz bardziej mi się to nie podobało. Przycisnął ją do ściany
budynku i zaczął ją dotykać w intymnych częściach ciała. Skye szamotała się w
jego ucisku, ale to nic nie dało. Facet był za silny. Lou wyskoczył i pobiegł w
ich stronę. Odciągnął faceta od Skye, a ja pociągnęłam do siebie przerażoną przyjaciółkę.
Chłopak był rozgniewany, że mu przerwano. Zamachnął się zaciśniętą dłonią na
Louisa, ale spudłował. Lou zwinnie zrobił unik. Zaczęli się okładać pięściami. Chłopak
ciągle pudłował, ale raz udało mu się trafić w twarz Louisa. Lou wytarł krew
cieknącą mu z ust i zwalił chłopaka z nóg, a brunet upadł na plecy. Facet podniósł
obolałą głowę i oparł się na łokciach. Z nosa i ust również lała mu się krew.
- Jak jeszcze raz potraktujesz tak dziewczynę, znajdę cię i
wykastruje! – wycedził przez zęby. Patrzyłyśmy zdumione na Louisa. Nigdy nie
widziałam, żeby się tak wkurzył.
- Spoko, koleś. – w oczach chłopaka było przerażenie – Już nigdy
tego nie zrobię.
- Mam nadzieję.
Chłopak wstał, trzymając ręce w geście kapitulacji i uciekł,
gdzie pieprz rośnie. My nadal gapiłyśmy się na Louisa, zdumione. Wreszcie Skye
się odezwała:
- Wow! Dałeś mu popalić.
Louis trochę się zarumienił i machnął ręką, mówiąc, że to
nic takiego. Ale było. Gdyby go ze mną nie było, nie wiem czy poradziłybyśmy
sobie z tym gościem. Byłam mu za to wdzięczna, Skye również. Podałam mu
chusteczkę, żeby wytarł krew, cieknącą mu z ust i wróciliśmy do klubu. Harry i
Zayn stali przed dyskoteką, rozglądając się. Kiedy nas zauważyli, podbiegli do
nas.
- O Boże! Gdzie wy byliście? – Harry był zaniepokojony.
- Ten facet z klubu chciał mnie zgwałcić . . . – Zayn i
Harry mieli przerażone miny. Skye dokończyła szybko - . . . ale nic mi się nie
stało, bo Lou się nim zajął. – teraz na
twarzy chłopaków pojawił się szok, wpatrywali się w przyjaciela.
- E tam, nic wielkiego nie zrobiłem.
- Och, przestań być taki skromny, Lou. – westchnęła Skye –
Zachowałeś się jak prawdziwy bohater. Dziękuję ci. – przytuliła go. Chłopak zarumienił
się. Naprawdę pięknie wyglądał w tych różowych plamkach na policzkach. Przyłapałam
się na tym, że znowu się na niego gapię. Odwróciłam szybko wzrok i spojrzałam
na Harrego. Podszedł do mnie i objął mnie w tali. Skye spojrzała na Zayna i
rzuciła się mu w ramiona. Mulat był tym naprawdę zaskoczony, ale odwzajemnił
uścisk.
- Wybaczam ci. – szepnęła mu do ucha. Zayn rozpłakał się ze
szczęścia.
- Przepraszam, Skye. Tak bardzo cię przepraszam. Ja tego nie
chciałem, ale ona się na mnie rzuciła, a te paparazzi, oni wszystko umieją . .
. – nie dokończył, bo Skye uciszyła go pocałunkiem. Zaczęliśmy im wiwatować.
Zayn rozpromienił się jeszcze bardziej na twarzy. Ucieszyłam się, że wreszcie
się pogodzili.
- To co wracamy dalej imprezować? – spytał Harry.
- Tak! – odkrzyknęliśmy mu chórem i ruszyliśmy do klubu. Noc
była jeszcze za młoda, by wracać do domu.
Bardzo fajny rozdział,oczywiście jak zwykle:D Podobał mi się wątek z Lou i Eleną,według mnie powinni być razem:)Natomiast nie rozumiem, dlaczego Sky wybaczyła Zaynowi i to już 3 raz..no ale cóż,może faktycznie są dla siebie stworzeni i nawet zdrady,ani inne przeciwności losu ich nie rozdzielą:)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział podobała mi sie akcja z Louisem jak zaczął bić sie z tym kolesiem ale fajny rozdział =]
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział, widzę, że romans Eleny i Louisa się rozkręca. Dziwne, że Harry niczego nie podejrzewa. Wydaje mi się, że Elena przestała już kochać Harrego, może powinni zakończyć ten związek, skoro pomiędzy nią a Lousiem wyraźnie iskrzy...
OdpowiedzUsuń