sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdzial XXIII



Kwadrans później Skye i Liam wrócili. Przyjaciółka nadal nie chciała gadać z Zaynem. Poszła do pokoju, gdzie nocowała Miley i zamknęła się tam. A Zayn siedział na kanapie i do nikogo się nie odzywał. Super, jeszcze tego nam brakowało. Musiałam z nią pogadać. Pokuśtykałam do pokoju Miley, który znajdował się na końcu korytarza, naprzeciwko pokoju Kate. Drzwi były otwarte, więc weszłam bez pukania. Skye siedziała na łóżku i oglądała jakiś program modowy. Usiadłam obok niej. Nie spojrzała na mnie, tylko gapiła się cały czas w telewizor.
- O Boże! Jak ona wygląda. – powiedziała. Spojrzałam w ekran, na czerwonym dywanie stała aktorka. Strój miała rzeczywiście okropny. Jak ona miała na imię? Nie byłam dobra w zapamiętywaniu imion, a zwłaszcza imion sławnych osób, które ich życie w ogóle mnie nie interesowało. Zaśmiałam się pod nosem, a Skye spojrzała na mnie jak na idiotkę. To śmieszne. Żyję przecież z gwiazdami i do tego bardzo sławnymi. Ale oni nie byli jak te rozkapryszone gwiazdeczki. Zachowywali się jak normalni nastolatkowie. Dla nich nie liczyła się forsa, sława, piękne auta i ogromne wille, ważniejsi byli dla nich bliscy i wierne fanki. Taka sława mogłaby każdemu uderzyć do głowy, ale nie im. Skye dalej trajkotała coś o stroju tej aktorki.
- Skye – przerwałam jej.
- Co? – burknęła – Ty też będziesz mi mówić, żebym mu wybaczyła? - zmierzyła mnie wzrokiem. Otwierałam już usta, ale ona nie dała mi dojść do słowa. – Moja odpowiedz brzmi: Nie. Nie wybaczę mu. I proszę wyjdź, chce zostać sama. – położyła się tyłem do mnie. Westchnęłam i wyszłam. Nie chciałam jej już więcej denerwować. Przechodząc przez korytarz, zobaczyłam, że drzwi do pokoju Lou są otwarte. Jak tylko mogłam, przeszłam najszybciej obok jego pokoju. Usłyszałam za sobą jego głos:
- Elena, widziałem cię.
Szlak! Wróciłam się do jego drzwi. Lou siedział na fotelu z laptopem na kolanach.
- Co ty wyprawiasz? – spytał.
- Ja . . . sprawdzam czy się da biegać o kulach.
Och, super! Nie mogłaś wymyślić czegoś mądrzejszego. Louis tylko zmarszczył brwi, a potem pokręcił głową i powiedział:
- Może usiądziesz?
Poczułam ciepło na policzkach. Mój umysł krzyczał, żebym się opamiętała, ale ja nadal jak idiotka stałam niezgrabnie oparta o kule i gapiłam się na niego.
- Elena, jesteś tam?
To podziałało. Ocknęłam się. Cholera, naprawdę muszę go unikać, bo jest coraz gorzej.
- Ja może jednak już pójdę. – miałam się odwrócić i iść na dół, ale zawołał za mną.
- Nie. Zostań. Mam truskawki z bitą śmietaną. – poruszył zabawnie brwiami. Zachichotałam. Wiedział jak mnie skusić. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na jego łóżku. Położył laptop na biurku, a potem wyciągnął z małej lodówki miskę truskawek i bitą śmietanę w sprayu. Każdy pokój miał taką małą lodówkę. Był to pomysł oczywiście naszego wiecznego głodomora, który musiał mieć jedzenie zawsze przy sobie.
Lou usiadł obok mnie, a truskawki położył na łóżku. Potrząsnął sprayem i wylał ją na truskawki. Wyglądały apetycznie. Wzięłam jedną do ust. Były soczyste i słodkie. Rozpływały się w ustach. Niespodziewanie Louis upaprał mi usta bitą śmietaną. Oddałam mu w nos. Zlizał to, chichocząc. A później zbliżył się do mnie. Chciałam się odsunąć, ale ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Lou spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami i zlizał powolnie językiem, śmietanę z moich ust. Moje wargi zadrżały pod jego dotykiem, a potem wbił swoje usta w moje. Odwzajemniłam to. Pocałunek był namiętny i zachłanny. Lou odsunął miskę truskawek, nie odrywając ust od moich i objął mnie. Położyłam ręce na jego obojczykach i przyciągnęłam go bardziej do siebie. Jego zimne dłonie błądziły pod moją bluzką. Zagryzłam delikatnie jego dolną wargę. Zamruczał zadowolony. Przerwał nam dźwięk z laptopa. Przyszła wiadomość. Lou niechętnie wstał i podszedł do biurka.
- Tak coś czułem. – powiedział do siebie.
- Co się stało? – spytałam oszołomiona. Wargi miałam nabrzmiałe. Moje ciało nadal płonęło i nie mogłam się nad niczym skupić. Odwrócił się w moją stronę i powiedział spokojnie:
- Kate mnie rzuciła, znalazła jakiegoś anglika, Georgea.
- Tak mi przykro. – wyszeptałam. Louis spojrzał na mnie, ale nie wyglądał na załamanego, na twarzy widniała ulga.
- Dobrze, że się tak stało. Chciałem jej już to wcześniej powiedzieć. Ale nie chciałem jej zranić.
- A ta randka, ten pocałunek . . .
- To było tylko po to, żebyś była zazdrosna. – zerknął na mnie niepewnie – Jesteś zła?
- Nie . . . ja  . . . och . . . – język zaczął mi się plątać.
- To super. – posłał mi swój olśniewający uśmiech – Na czym skończyliśmy?
Poczułam jak fala gorąca, znowu zalewa moje ciało. Zbliżył się do moich ust.
- Louis. – szepnęłam. – Nie powinno dojść do tego pocałunku.
Lou odsunął się i spochmurniał.
- Tak. Masz rację. Przepraszam. – przejechał dłonią po swoich włosach i padł na łóżko.
- Idziesz na dół?
- Nie. Ostatnio mało śpię. Prześpię się.
Kiwnęłam i wyszłam. Poczułam się beznadziejnie. Znowu zrobiłam mu nadzieję, a potem szybko odebrałam mu ją. A najgorsze było to, że spodobał mi się ten pocałunek. I to bardzo.
                                                                      *  *  *

Wieczorem wybraliśmy się do klubu. Skye nadal nie odzywała się do Zayna. Wyłapała jakiegoś gościa w klubie i flirtowała z nim na oczach mulata. Zayn siedział odizolowany w kącie i wypił prawie całą butelkę wódki, po czym zasnął. Amy, Niall, Danielle, Liam, Louis gadali przy barze i popijali drinki. Ja z Harrym, siedzieliśmy również na uboczu i wpatrywaliśmy się na tańczących ludzi. Och, tak bardzo chciałam zatańczyć, ale przez moją nogę w gipsie, było to niemożliwe. Wyszliśmy więc na zewnątrz, zaczerpnąć świeżego powietrza. Wtuliłam się w Harrego, a on objął mnie. Dotknął swoimi ustami moje. Pocałunek nie był tak namiętny jak Louisa, ale delikatny i czuły, i również przyjemny jak tamten. Nagle Harry odsunął się, zrobiło mu się niedobrze. Tak to jest jak się miesza tyle rodzajów alkoholi.
- O nie. Muszę . . . – zamknął usta i pobiegł jak najszybciej do środka. W drzwiach minął śpiewającego Nialla i śmiejącą się Amy.
- Żygu, żygu. – zawołał za Harrym i zachichotał, potykając się o własne nogi i ciągnąc za sobą Amy. No super! Znowu wstawieni. Ruszyli powolnym krokiem za klub. Nie chciałam wiedzieć co będą tam robić. Lou również wyszedł. Spojrzał za Niallem i Amy, a potem przewrócił oczami. Parsknęłam śmiechem.
- Z czego się śmiejesz?
- Bo to jest zabawne.
- Chyba chore. Mówiłem im, żeby tak dużo nie pili, a ten debil - wskazał na blondynka - oblał mnie drinkiem po mojej pięknej koszuli. – żachnął się. Zaśmiałam się ponownie, a on spiorunował mnie wzrokiem. Niall i Amy zniknęli za rogiem dyskoteki.
Usiadł na murku, a ja dołączyłam do niego.
- Przepraszam. – szepnęłam. Spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Za co?
- Za to jak cię dzisiaj potraktowałam po tym pocałunku.
- Nie. Miałaś rację. Nie powinno było do tego dojść, ale nie mogłem się powstrzymać.
Nagle drzwi dyskoteki z hukiem się otworzyły i wypadli z nich, Skye i ten facet, z którym flirtowała w klubie. Był przystojnym chłopakiem. Odcień skóry miał podobny do Zayna. Miał też piękne, ciemne oczy na widok, których każda dziewczyna, zemdlałaby. Ale było coś jeszcze w jego wzroku, co mnie zaniepokoiło. Louisowi też nie spasował.
- Chodźmy za nimi. – wyszeptał. Zaczęliśmy ich śledzić. Trochę było mi trudno z tymi kulami, ale jakoś sobie radziłam. Chłopak prowadził ją chodnikiem koło budynków, a potem skręcił w jakąś boczną, ciemną uliczkę. Schowaliśmy się za rogiem jakiegoś sklepu obuwniczego i przyglądaliśmy się im. Nie było to przyjemne miejsce. Wszędzie walały się śmieci i słychać było odgłos szczurów za kontenerem. Pachniało też nie za ładnie. Czułam za sobą oddech Lou, który mrowił moją skórę na szyi. Skye cały czas się chwiała, a brunet ją podtrzymywał. O nie! Upił ją. Coraz bardziej mi się to nie podobało. Przycisnął ją do ściany budynku i zaczął ją dotykać w intymnych częściach ciała. Skye szamotała się w jego ucisku, ale to nic nie dało. Facet był za silny. Lou wyskoczył i pobiegł w ich stronę. Odciągnął faceta od Skye, a ja pociągnęłam do siebie przerażoną przyjaciółkę. Chłopak był rozgniewany, że mu przerwano. Zamachnął się zaciśniętą dłonią na Louisa, ale spudłował. Lou zwinnie zrobił unik. Zaczęli się okładać pięściami. Chłopak ciągle pudłował, ale raz udało mu się trafić w twarz Louisa. Lou wytarł krew cieknącą mu z ust i zwalił chłopaka z nóg, a brunet upadł na plecy. Facet podniósł obolałą głowę i oparł się na łokciach. Z nosa i ust również lała mu się krew.
- Jak jeszcze raz potraktujesz tak dziewczynę, znajdę cię i wykastruje! – wycedził przez zęby. Patrzyłyśmy zdumione na Louisa. Nigdy nie widziałam, żeby się tak wkurzył.
- Spoko, koleś. – w oczach chłopaka było przerażenie – Już nigdy tego nie zrobię.
- Mam nadzieję.
Chłopak wstał, trzymając ręce w geście kapitulacji i uciekł, gdzie pieprz rośnie. My nadal gapiłyśmy się na Louisa, zdumione. Wreszcie Skye się odezwała:
- Wow! Dałeś mu popalić.
Louis trochę się zarumienił i machnął ręką, mówiąc, że to nic takiego. Ale było. Gdyby go ze mną nie było, nie wiem czy poradziłybyśmy sobie z tym gościem. Byłam mu za to wdzięczna, Skye również. Podałam mu chusteczkę, żeby wytarł krew, cieknącą mu z ust i wróciliśmy do klubu. Harry i Zayn stali przed dyskoteką, rozglądając się. Kiedy nas zauważyli, podbiegli do nas.
- O Boże! Gdzie wy byliście? – Harry był zaniepokojony.
- Ten facet z klubu chciał mnie zgwałcić . . . – Zayn i Harry mieli przerażone miny. Skye dokończyła szybko - . . . ale nic mi się nie stało, bo Lou się nim zajął.  – teraz na twarzy chłopaków pojawił się szok, wpatrywali się w przyjaciela.
- E tam, nic wielkiego nie zrobiłem.
- Och, przestań być taki skromny, Lou. – westchnęła Skye – Zachowałeś się jak prawdziwy bohater. Dziękuję ci. – przytuliła go. Chłopak zarumienił się. Naprawdę pięknie wyglądał w tych różowych plamkach na policzkach. Przyłapałam się na tym, że znowu się na niego gapię. Odwróciłam szybko wzrok i spojrzałam na Harrego. Podszedł do mnie i objął mnie w tali. Skye spojrzała na Zayna i rzuciła się mu w ramiona. Mulat był tym naprawdę zaskoczony, ale odwzajemnił uścisk.
- Wybaczam ci. – szepnęła mu do ucha. Zayn rozpłakał się ze szczęścia.
- Przepraszam, Skye. Tak bardzo cię przepraszam. Ja tego nie chciałem, ale ona się na mnie rzuciła, a te paparazzi, oni wszystko umieją . . . – nie dokończył, bo Skye uciszyła go pocałunkiem. Zaczęliśmy im wiwatować. Zayn rozpromienił się jeszcze bardziej na twarzy. Ucieszyłam się, że wreszcie się pogodzili.
- To co wracamy dalej imprezować? – spytał Harry.
- Tak! – odkrzyknęliśmy mu chórem i ruszyliśmy do klubu. Noc była jeszcze za młoda, by wracać do domu.

3 komentarze:

  1. Bardzo fajny rozdział,oczywiście jak zwykle:D Podobał mi się wątek z Lou i Eleną,według mnie powinni być razem:)Natomiast nie rozumiem, dlaczego Sky wybaczyła Zaynowi i to już 3 raz..no ale cóż,może faktycznie są dla siebie stworzeni i nawet zdrady,ani inne przeciwności losu ich nie rozdzielą:)

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział podobała mi sie akcja z Louisem jak zaczął bić sie z tym kolesiem ale fajny rozdział =]

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy rozdział, widzę, że romans Eleny i Louisa się rozkręca. Dziwne, że Harry niczego nie podejrzewa. Wydaje mi się, że Elena przestała już kochać Harrego, może powinni zakończyć ten związek, skoro pomiędzy nią a Lousiem wyraźnie iskrzy...

    OdpowiedzUsuń