piątek, 27 lipca 2012

Rozdział X

Zaraz po powrocie poszłam się położyć, ale nie mogłam zasnąć. Harry obok mnie słodko spał. Był bardzo poobijany, ale lekarz powiedział, że to tylko siniaki i wszystko z nim w porządku. Mnie też sprawdzali, chociaż mówiłam, że nic mi nie zrobili i jestem cała i zdrowa. Ale woleli nie ryzykować i musiałam im ulec. Okazało się, że facet, który mnie śledził wtedy kiedy szłam od Skye a Harry mnie potem uratował, pracował dla Ericka. Już trzy razy Harry uratował mi życie ryzykując swoje. Jestem mu bardzo wdzięczna ale nie chce już żeby to robił. Nie chce go przez to stracić.
Byłam zła na tatę, że tak głupio postąpił, ale każdy popełnia błędy. Wybaczyłam mu bo życie jest krótkie, żeby się gniewać. Leżałam i wpatrywałam się na śpiącego Harrego. Wygrałam los na loterii. Nigdy tak kogoś nie kochałam jak jego. Nagle Harry otworzył oczy.
- Czemu nie śpisz?? - ziewnął
- Nie mogłam zasnąć.
Harry przytulił mnie do siebie.
- A teraz możesz? - pocałował w policzek
- Teraz tak - uśmiechnęłam się.
Nareszcie zasnęłam.

                                                                          * * *

Po śniadaniu pojechałam kupić suknię ślubną z Skye. Harry z Zaynem z samego rana pojechali załatwiać rzeczy w sprawie przyjęcia weselnego. Chciałam z nimi jechać ale Harry mi nie pozwolił i powiedział Skye, żeby mnie zabrała na zakupy po suknię ślubną. Ech, zaś to samo. Nic nie mogłam zrobić. Kiedy chodziłyśmy po sklepach zauważyłam w kiosku gazetę na której było napisane: Harry Styles oświadczył się Elenie Grey. Czy to koniec zespołu? Fanki są smutne. 
- Skye, zobacz - pokazałam jej gazetę z tym artykułem.
- Nie przejmuj się, to jakieś szmatławce. Zespół dalej będzie istniał.
- Ale czuję się jakaś winna.
- Nie mów tak! Nie jesteś! To tylko jacyś idioci co piszą, że przez to One Direction skończy swoją karierę. Nie wierz im. Chodź, idziemy po suknię. - pociągnęła mnie za rękę.
Weszliśmy do sklepu i zobaczyłam przepiękną suknię. Była długa, biała z dużymi lśniącymi, różowymi brylantami, bez ramiączek. Skye też się spodobała. Zaraz poszłam ją przymierzyć. Leżała idealnie. Zapłaciłam i pojechałam ze Skye do hotelu.
Weszłam do pokoju, Harry siedział na łóżku zakrywając twarz rękoma.
- Co się stało? - zapytałam
Podniósł głowę i popatrzył na mnie. Łzy leciały mu z oczu.
- Harry, co się stało?? Powiedz - usiadłam koło niego a on odwrócił wzrok.
- Menadżer dowiedział się o ślubie. Powiedział, że jeśli dojdzie do ślubu, on przestanie z nami współpracować. Sprzedaż płyt i gadżetów zmalała. Liczba fanów spada. Ja nie chce tego. Bardzo cię kocham i chce z tobą być. Ale nie chce, żeby przez to rozpadł się zespół. Wszystko się wali.
- Harry, może lepiej jak zapomnimy o sobie . . .
- Co? NIE!! Nie odchodź ode mnie! Bez ciebie zwariuje! Znajdziemy innego menadżera a ten niech się wypcha.
- Ale jak to przyjmą chłopcy?
- Dzisiaj z nimi o tym pogadam.

                                                                   * * *

Harry wszedł do salonu i zastał tam resztę chłopaków. Siedzieli i oglądali tv.
- Muszę z wami pogadać - powiedział
- No, o czym?? - zapytał Niall
- Ja chyba już wiem - rzucił Zayn i spojrzał na Harrego.
- Co? Powiecie wreszcie o co chodzi . . . - niecierpliwił się Louis.
- Dobra już mówię - zaczął Harry - więc, nasz menadżer dowiedział się o moim ślubie z Eleną i zabronił mi go robić, bo jeśli nie to przestanie z nami współpracować . . .
- Co? - przerwał mu Louis - Jak? CO? - nie mógł się wysłowić
- Louis uspokój się  - powiedział spokojnie Liam
Louis posłuchał go i się uspokoił.  
- Mam pomysł - mówił dalej Harry - żeby znaleźć innego menadżera i wszystko będzie dobrze.
- CO?? NO TO TERAZ PRZESADZIŁEŚ!! - krzyczał Louis - I MYŚLISZ, ŻE JAK ZMIENIMY MENADŻERA TO WSZYSTKO BĘDZIE SUPER!!
- Nam się dobrze z nim współpracuje - powiedział Liam
- A W OGÓLE TY ZNÓW MYŚLISZ O NIEJ!! A O NAS NIGDY!! - Louis był coraz bardziej zdenerwowany - TYLKO ONA, ONA I ONA!! DLA NAS JUŻ NIE MASZ CZASU!! I JESZCZE CHCESZ ZMIENIAĆ MENADŻERA BO CI NIE POZWALA SIĘ Z NIĄ OŻENIĆ!! A NIE POMYŚLAŁEŚ, ŻE MOŻE NAM SIĘ TO NIE PODOBA!!  
Było widać, że Harry zaraz wybuchnie.
- A MYŚLAŁEM, ZE JESTEŚ MOIM PRZYJACIELEM!! - krzyknął
- JESTEM!! ALE TY WIDAĆ NIE!! MAM TEGO DOSYĆ!! CHYBA NADSZEDŁ KONIEC ZESPOŁU! NARA!!
- A IDŹ!! I TAK CIĘ NIE POTRZEBUJEMY!! - krzyknął Harry
- Harry? - zwrócił się do niego spokojnie Liam
- Co? WY TEŻ JESTEŚCIE PO JEGO STRONIE?!?!
- Louis ma racje, nie możemy zmienić menadżera. Tak ciężko się napracowaliśmy, żeby stworzyć zespół i spełnić swoje marzenia. Nie możemy tego tak łatwo stracić. - powiedział spokojnie Zayn.
- Zayn ma rację. - powiedziałam wchodząc do salonu
Harry odwrócił się w moją stronę ze łzami w oczach.
- Co . . . ty robisz?
- Harry, oni mają rację. Musimy o sobie zapomnieć, to będzie najlepsze wyjście.
- NIE!! Nie pozwolę na to!!
- Harry, tak będzie lepiej.
- Nie, nie będzie!!
- Żegnaj. - i uciekłam.
Usłyszałam jak Harry mnie woła. Pobiegłam szybko do taksówki i odjechałam z piskiem opon zostawiając za sobą Harrego.

                                                                   * * *

Taksówka pojechała w stronę hotelu, w którym zakwaterowali się rodzice. Weszłam do pokoju rodziców a mama podleciała do mnie i zabrała walizki ode mnie.
- Co się stało, córeczko?
Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać.
- Córeczko, o co chodzi?? Czemu płaczesz??
Nie mogłam nic powiedzieć. Drżałam na całym ciele.
Tata przyniósł szklankę wody i tabletkę na uspokojenie, kiedy ją zażyłam wreszcie się uspokoiłam i opowiedziałam rodzicom co się stało.
- Ale to nie twoja wina - powiedziała mama.
- Tak, to moja. Przeze mnie One Direction się rozpadło.
Mama przytuliła mnie a tata usiadł z drugiej strony i okrył mnie kocem.
Nagle do pokoju wpadł zdyszany Harry.
- Harry, co ty tutaj robisz??
- Przybiegłem . . . za  . . . taksówką - dyszał
- Co? Biegłeś cały czas za taksówką - zdziwiłam się.
- No . . .  nie cały czas . . . bo później was zgubiłem,  ale jestem.
- Harry . . . ja . . . nie mogę . . .
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo - Harry był strasznie uparty
- Może my pójdziemy na dół do restauracji a wy sobie sami pogadacie -powiedział tata i rodzice wyszli z pokoju
- Harry podszedł do mnie bliżej.
- Proszę, wróć do mnie. Bez ciebie moje życie jest beznadziejne. Proszę! - spojrzał na mnie błagającym wzrokiem.
- Ja . . . - przerwał mi kładąc palec na moje usta.
Potem zaczął je dotykać swoimi ustami. Nie mogę! Chciałam się odsunąć ale mi nie pozwolił, przytrzymał mnie mocniej przy sobie. Przerwałam pocałunek.
- Harry, to nic nie da. . .
- A właśnie, że da . . . proszę, wróć do mnie . . . kocham cię bardzo . . . proszę . . . ja się stąd nie ruszę, jeśli do mnie nie wrócisz . . . - Harry nie dawał za wygraną i nie chciał mnie wypuścić z objęć.
- Też cię kocham -  pocałowałam go.
Loius z Zaynem wpadli do pokoju a za nimi Liam i Niall.
- Harry, wybacz nam, proszę. - Louis podszedł bliżej do Harrego
- Nie, to wy mi wybaczcie.
- Chodź, tu stary. - uśmiechnął się Zayn
Chłopcy przytulili Harrego. Louis podszedł do mnie.
- Przepraszam za to co mówiłem . . . ja . . . byłem zdenerwowany, przepraszam.
- Nie gniewam się.
Louis uśmiechnął się do mnie.
- Harry - zwrócił się do niego Louis - zwolniliśmy menadżera, jutro znajdziemy nowego.
- Co? - Harry otworzył szeroko oczy -  Ale przecież mówiłeś, że . . .
- Wiem co mówiłem, ale nie chce, żeby nasza przyjaźń się skończyła, to dla mnie ważniejsze niż jakiś menadżer. Więc, One Direction dalej będzie istniał??
- No pewnie, że tak - uśmiechnął się Harry
Niall zaczął podskakiwać ze szczescia.
Wiec, jednak to nie był mój najgorszy dzień.


 

1 komentarz:

  1. No fajny ten rozdział..czyli jednak ślub będzie yeah..a przyjaciele zostaną na zawsze nimi:D

    OdpowiedzUsuń